Sam, będąc z wykształcenia historykiem, wierzyłem, być może naiwnie, swoim mistrzom z Uniwersytetu Jagiellońskiego, że każde kolejne pojawiające się źródło historyczne powinno być przez dziejopisów witane z nadzieją na postęp badań.
Tymczasem przekonałem się ze zdumieniem, że na łamach „Gazety Wyborczej” sens ekshumacji szczątków gen. Sikorskiego i śledztwa IPN w sprawie jego śmierci podważali właśnie... historycy. Prof. Jacek Tebinka z Gdańska nazwał wawelską ekshumację „profanacją”, dodając populistycznie, że podczas gdy gdańska prokuratora nie ma pieniędzy na zbadanie DNA wielu osób w związku ze śledztwem w sprawie gwałtu i zabójstwa młodej dziewczyny, „wyrzuca się ogromne sumy na ekshumację szczątków generała Sikorskiego”.
Wtórował mu sędziwy i zasłużony historyk (będący także politykiem), mówiąc, że „Anglicy to spokojny naród i niestraszne im nasze polskie piekiełko. Nie dadzą się wciągnąć w to, co wyprawia IPN w związku z ekshumacją generała”.
Kropkę nad i postawił publicysta „Gazety” Paweł Wroński (absolwent historii UJ), wyśmiewając ekshumację wawelską. Historyk, który z góry odrzuca możliwość zdobycia kolejnych źródeł wiedzy, a zarówno śledztwo IPN i poekshumacyjne badania szczątków takowych dostarczą, jest niespotykanym dotąd w nauce dziwolągiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Moim zdaniem - Bogdan Gancarz