Na tle państw europejskich Polska jest krajem energetycznie bezpiecznym. Tyle tylko, że nasza niezależność ma kruche podstawy. Komisja Europejska chce zamykać kopalnie, a spalanie węgla zaczyna obciążać gospodarkę.
Jesteśmy jednym z najmniej uzależnionych od importu surowców energetycznych krajów w Unii Europejskiej. Europejskie biuro statystyczne Eurostat policzyło, jaki procent surowców, z których wytwarzana jest energia, kupowany jest za granicą. Średnie uzależnienie 27 krajów Unii wynosi 53,1 proc. To znaczy, że średnio – jako Europejczycy – kupujemy ponad połowę surowców energetycznych, takich jak węgiel, ropa czy gaz, poza granicami swoich krajów. Tyle statystyka. Z badań wynika, że najmniej uzależniona jest Dania, a na drugim miejscu są Czechy (ze współczynnikiem uzależnienia 25,1 proc). Polska jest na trzecim miejscu.
Polityka przed biznesem
Za granicą kupujemy 25 proc. surowców energetycznych. 75 proc. tego, z czego produkujemy energię, wydobywamy więc sami. A to dzięki bogatym złożom węgla kamiennego i brunatnego. W zjednoczonej Europie handel surowcami energetycznymi jest biznesem takim jak każdy inny. Co więcej, w takich krajach jak Wielka Brytania, Francja, a częściowo także Niemcy zamykano kopalnie, bo wydobycie węgla stało się nieopłacalne. Rezygnowano z energetycznej suwerenności z powodów ekonomicznych. Im bardziej na wschód kontynentu, tym mniejsze znaczenie ma jednak ekonomia, a większe polityka. W krajach takich jak Litwa, Łotwa czy Estonia większość surowców energetycznych sprowadza się z Rosji, a ta nigdy nie ukrywała, że handel nimi jest sposobem na prowadzenie polityki. I stąd zakręcanie kurków czy niezapowiadane podnoszenie cen. Ten problem – choć w mniejszym stopniu – dotyczy także Polski. Niezależność energetyczna jest istotna, bo w naszym regionie daje także niezależność polityczną. W tzw. starej Unii niewielu polityków to rozumie i stąd trudno ich przekonać do naszego punktu widzenia w sprawie chociażby takich projektów jak gazociąg łączący Rosję i Niemcy. My w tym widzimy politykę, Niemcy, a wraz z nimi duża część Europy Zachodniej – czysty biznes.
Kopalnie do zamknięcia
Komisja Europejska chce, by od początku 2011 roku kraje członkowskie wstrzymały dotacje dla górnictwa. Dotowane zakłady będą musiały zostać zamknięte do 2014 roku. Sytuacja jest skomplikowana, bo nowe prawo musi zostać wprowadzone w życie (z końcem 2010 roku wygasają stare przepisy). Pozostaje kwestią negocjacji, w jakim kształcie nowe przepisy będą obowiązywały. Na propozycję Komisji muszą zgodzić się wszystkie kraje członkowskie, a o to będzie trudno. Choć Polska wydobywa ponad połowę całego węgla wydobywanego w Unii, najbardziej swoje górnictwo dotują Niemcy i Hiszpanie. Poza nimi Rumunia, Węgry, Słowacja i Słowenia. Czy te kraje zgodzą się na zamykanie swoich kopalń? – Firmy mają być rentowne bez żadnych subsydiów. To jest kwestia uczciwości wobec konkurentów, którzy działają na rynku bez pomocy państwa – powiedział unijny komisarz ds. konkurencji Joaquin Almunia. Niemcy i Hiszpanie dotują swoje kopalnie z powodu strachu przed niezadowoleniem społecznym. W przypadku krajów z Europy Środkowej i Wschodniej chodzi także o wspomnianą już niezależność polityczną. Dzisiaj dodatkowym argumentem przeciwko paliwom kopalnym jest ekologia. Spalanie węgla oznacza emisję CO2, za którą coraz więcej gałęzi przemysłu musi płacić. Gospodarka oparta na węglu staje się ekonomicznym obciążeniem. Ale dzisiaj wydaje się, że nie propozycje Komisji będą miały największy wpływ na zmiany obrazu polskiej energetyki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek