Tak źle jeszcze nie było – można by powiedzieć. Złoty jest najszybciej taniejącą walutą na świecie.
Niewielkie wahania wartości waluty są czymś normalnym i zależą od wielu czynników. Tego, co się dzieje ostatnio ze złotówką, żadną miarą nie można jednak nazwać niewielkimi wahaniami. Tylko od początku roku, czyli zaledwie w miesiąc z okładem, nasza waluta straciła na wartości około 20 proc. w stosunku do dolara. Żadna waluta na świecie nie traci obecnie tak szybko jak złoty. Czy to dobrze? Źle. Niewielkie wahania w dół (gdy złoty tanieje) mogą cieszyć tych, którzy sprzedają swoje produkty za granicą. Ich wyroby będą tam wtedy tańsze. Oczywiście, o ile nie muszą kupować surowców czy komponentów do swojej produkcji poza Polską. Bo gdy nasza waluta tanieje, więcej złotówek trzeba zapłacić za stal (jej cena w euro może się nie zmieniać, ale więcej złotówek trzeba zapłacić za jedno euro), papier czy zboże. Słabnący złoty to powód do zmartwień także dla tych, którzy zaciągnęli kredyty w walutach obcych. Z kolei gdy złotówka drożeje, zadowoleni są ci, którzy sprowadzają coś z zagranicy. Mniej złotówek muszą zapłacić za kupowane produkty. W kropce są natomiast wówczas ci, którzy za granicą sprzedają coś, co wyprodukowali w Polsce. Ich produkty są drogie, a przez to niekonkurencyjne.
Niezdrowe ekstrema
Gdy waluta zaczyna wahać się mocno, niezadowoleni powinni być wszyscy. Przede wszystkim dlatego, że w oczach zagranicznych inwestorów przestajemy być atrakcyjni. A to poważny problem. Można się zastanawiać, dlaczego złotówka tak szybko tanieje. Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Ryszard Petru, główny ekonomista BRE Banku, uważa, że winna była zbyt drastyczna obniżka stóp procentowych. Cały nasz region uchodzi za ryzykowny, a to znaczy, że nikt nie chce kupować naszej waluty. Jest za to wielu, którzy chcą ją sprzedawać. To głównie fundusze hedgingowe, czyli wysokiego ryzyka. Wycofują swoje inwestycje z Polski, ale także z Rosji czy Węgier. Złotówek jest za dużo na rynku, a to powoduje spadek ich wartości. Na wszystko nałożył się jeszcze termin wykupu przez Skarb Państwa polskich obligacji skarbowych. Obligacje państwo sprzedaje i zobowiązuje się odkupić po ustalonej cenie. Właśnie przyszedł moment wykupu i całkiem spora ilość złotówek znalazła się na rynku.
Źli spekulanci?
W kontekście spadającej na łeb, na szyję wartości złotówki o wyżej wymienionych czynnikach się zapomina, a całą winą obarcza bliżej nieokreślonych spekulantów. Spekulantów czy oszustów? To nie to samo. Spekulantem jest każdy, kto inwestuje na giełdzie, a sama spekulacja to jeden z rodzajów transakcji. Tutaj zyski osiąga się na podstawie przewidywanych zmian cen w przyszłości. Inwestycje krótkoterminowe na giełdzie wyglądają tak samo. Inwestor kupuje lub sprzeda-je w zależności od tego, jaką przewiduje cenę w przyszłości. Jeżeli chce dużo zyskać, kupuje wtedy, gdy cena jest niska, z nadzieją, że będzie rosła. Co to wszystko ma wspólnego z wartością naszej waluty? Złotówka słabnie, bo inwestorzy pozbywają się jej. Część z tych inwestorów gra naszą walutą, by ta osiągnęła cenę dokładnie taką, jaką inwestor przewidział już jakiś czas temu. Kiedy trend może się odwrócić? Kiedy złoty zacznie się umacniać? Wtedy, gdy inwestorzy zorientują się, że nasza waluta w przyszłości zacznie drożeć. Na razie najwidoczniej uważają, że dalej będzie tanieć. Co można zatem robić, żeby zmienić nastawienie inwestorów? Możliwa byłaby interwencja NBP. Ten mógłby skupować złotówki, tak by było ich na rynku po prostu mniej.
To zły pomysł – twierdzą eksperci. Jedni uważają, że to tylko otwiera pole do dalszych spekulacji, inni twierdzą, że teraz na takie działanie jest już za późno. I jedni, i drudzy wskazują na rosyjskiego rubla. Rosja na wzmocnienie swojej waluty wydała już ponad 120 mld euro. Nic nie pomogło. Całe rezerwy NBP wynoszą 44 mld euro. Wydanie ich w całości wzmocniłoby naszą walutę na zaledwie kilka dni.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek