Niemieckie organy bezpieczeństwa uważają, że do uszkodzenia gazociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim potrzebne były wysoce skuteczne ładunki wybuchowe. Według informacji tygodnika "Spiegel" obliczono, że do zniszczenia rur musiały zostać użyte ładunki wybuchowe porównywalne z 500 kilogramami trotylu.
W szacunkach uwzględniono również sygnały sejsmiczne zarejestrowane przez różne stacje pomiarowe.
Aktualizujemy na bieżąco: Nasza relacja z wojny na Ukrainie
Niemiecki rząd liczy na więcej informacji z bliższej analizy gazociągów Nord Stream 1 i 2. Kręgi bezpieczeństwa twierdzą, że nurkowie lub zdalnie sterowany robot mogą ewentualnie zbadać szkody już w weekend - pisze "Spiegel".
Bałtyk, rozerwana rura Nord Stream.
— Tomasz Rożek (@RozekTom) 29 września 2022
Wyglada jak …
No właśnie, jakich słów użylibyście Państwo do opisu tego video? pic.twitter.com/uRYttLpaxi
Nasz komentarz: Rozpadu ZSRR nie było
W najlepszym wypadku można będzie wówczas wyciągnąć wstępne wnioski co do charakteru eksplozji pod wodą i użytych w niej materiałów wybuchowych. Trudno jednak przewidzieć, ile jeszcze śladów można znaleźć.
Przeczytaj też: Dron "przyglądał się" norweskiej platformie wydobywającej gaz dla Polski. W pobliżu znajdował się rosyjski kuter
Naprawa rurociągu jest obecnie uważana w kręgach bezpieczeństwa za bardzo mało prawdopodobną. Ponieważ uszkodzone rury są obecnie wypełnione wodą morską, specjalna wewnętrzna powłoka bardzo szybko ulega korozji, mówi się w Berlinie. Z analizy wynika, że po zalaniu rurociągu nie można już używać do przesyłu gazu - informuje "Spiegel".