Zero pochlebstwa, podlizywania się, zabiegania o swoich „fanów”, żadnej taniej pociechy. Aby prawdziwie iść za Nim, trzeba wyrzec się wszystkiego, co posiadamy.
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”.
Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».
1. „Wielkie tłumy szły z Jezusem”. A jednak mówi On tym tłumom słowa strasznie wymagające. Zero pochlebstwa, podlizywania się, zabiegania o swoich „fanów”, żadnej taniej pociechy. Aby prawdziwie iść za Nim, trzeba wyrzec się wszystkiego, co posiadamy. Co więcej, mowa jest wręcz o nienawiści do najbliższych, a nawet do siebie samego. To nie brzmi miło dla ucha. To może zniechęcić. Jezus domaga się od swoich uczniów całkowitej wolności serca. Gotowości, by rzucić dla Niego wszystko. Radykalizm tego wezwania wręcz przeraża. Może warto to sobie szczerze powiedzieć, zamiast szukać sposobów, by osłabić jego siłę, by jakoś sobie i innym wytłumaczyć, że Bóg nie może przecież wymagać od nas aż tak wiele.
2. Dwie przypowieści są komentarzem do tych mocnych słów Pana. Mowa jest o budowaniu wieży i o toczeniu bitwy. W obu przypadkach konieczny jest rozum, czyli przewidywanie konsekwencji. Wieża bez fundamentów się zawali. Zabezpieczenie finansowe jest niezbędne do zakończenia każdej inwestycji. Wychodzenie na wojnę bez dobrze uzbrojonej armii na silniejszego przeciwnika jest nierozsądne i skończy się klęską. Nasza wiara ma coś z budowania i coś z wojowania. Budowanie gmachu wiary musi być oparte na solidnym fundamencie. Walka z przeciwnikami wiary, w sobie samym i w świecie, wymaga odpowiednich duchowych zasobów. W obu przypadkach sednem jest zdanie, które zapisała św. Teresa z Avila: Solo Dios basta (Bóg sam wystarczy). Ostatecznie tylko Boga potrzebuje człowiek do budowania i do walki. Tę prawdę ukazuje całe życie Chrystusa. Iść za Nim oznacza zgodę na tę prawdę. Każdy kompromis skończy się niedokończeniem budowy, przegraną wojną. Jeśli stawiam na Jezusa, to na sto procent. Bez żadnych podpórek.
3. Jezus nie wzywa nas, byśmy do kogokolwiek czuli nienawiść w sensie negatywnych emocji, odrzucenia, przekreślenia wartości swojej czy innych. Wzywa nas do radykalnego wyboru Boga jako Boga. Jeśli On jest Bogiem, to w porównaniu z Nim wszystko blednie. Bez Niego nie ma nic. On jest dawcą istnienia. Dlatego innych i siebie można mieć tylko z Niego, z Nim i w Nim. Ta prawda niesie zasadnicze konsekwencje dla wiary, dla życia. I dlatego całkiem szczerze powtórzę, że może to nas napełniać trwogą. Nawet Jezus bał się krzyża, nie musi zatem nas dziwić nasz lęk przed cierpieniem, samotnością, śmiercią. Co z tym lękiem zrobić? Nie udawać, że go nie ma. Nie próbować pomniejszać wymagania Jezusa. Nie liczyć ani na siebie, ani na innych. Trwać mimo słabości, nie tracąc w ciemności nadziei. Modlić się, podobnie jak Teresa: „Niech nic cię nie smuci, niech nic cię nie przeraża, wszystko mija, lecz Bóg, jest niezmienny. Cierpliwością osiągniesz wszystko; Temu, kto posiadł Boga, niczego nie braknie. Bóg sam wystarczy!”.
ks. Tomasz Jaklewicz