Myśl wyrachowana: Obcokrajowcy są różni. Ale akurat tym się od nas nie różnią.
Dwaj chłopcy demolują samochody na parkingu. Wybijają szyby, uszkadzają karoserię, malują lampy sprayem. Właściciel kamery, a jednocześnie youtuber, wrzucił nagranie z monitoringu do sieci. Zatytułował je: „Tak się bawią ukraińskie dzieci w Polsce”, a poniżej napisał: „Wdzięczność Ukraińców za okazaną pomoc”. Autor wyjaśnia, że szkody wyniosły około 70 tys. złotych. Jedna matka chciała zapłacić, ale nie była w stanie dostać więcej kredytu niż 20 tys., a ojciec drugiego chłopaka stwierdził ponoć, że ma to w nosie.
W komentarzach pod materiałem zaczyna się licytacja na złe doświadczenia z uchodźcami. Ktoś pisze, że mały Ukrainiec zepchnął jego córeczkę, gdy wchodziła na zjeżdżalnię, a ktoś inny, że Ukraińcy są roszczeniowi i śmiecą. Jeszcze inny zgłasza postulat: „Nie chcesz Ukraińców, nie dawaj im pracy”. I tak dalej. Żadnych pozytywów. Jak widać, ruskie trolle swoją robotę wykonały, a teraz to już samo leci i „zatruwa krew pobratymczą”.
Ależ my mamy specjalistów – spotkają jednego obcokrajowca i już znają się na jego nacji jak Tusk na rtęci w Odrze. Ciekawe, że etnografom czasem życia nie starcza, żeby określić wspólne cechy danej społeczności, a tu proszę: zobaczy chłop dwóch łobuzów i już wie, „jak bawią się ukraińskie dzieci” i w ogóle jacy są Ukraińcy.
No chwila! A to u nas nie ma rodzimych łobuzów? Żaden Polak nie tknie cudzego? Takie z nas aniołeczki, że doznajemy szoku na wieść, iż Ukraińcy też ludzie? Nasze dzieci nie zrzucają rówieśników z huśtawek, nie biją się w piaskownicy? Czy nikt z Polaków nie popełnia przestępstw? Wszyscy tylko nas krzywdzą, a my nikogo?
A tak w ogóle to cośmy sobie wyobrażali? Że będziemy pomagać ludziom wyłącznie lepszym od siebie? Jakieś tanie to miłosierdzie, które stawia warunki i oczekuje wzajemności. „Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność?” – pyta retorycznie Pan Jezus. Otóż to. Godna Ewangelii miłość to nie ekscytowanie się swoją dobrocią w towarzystwie miłym, wdzięcznym i pachnącym. To postawa płynąca z twardego realizmu, bezinteresowna otwartość także na ludzi trudnych i gotowość pomagania nie za coś, ale pomimo czegoś.
Kiedy nas, Polaków, mieli na Zachodzie za pariasów i gdy byliśmy bohaterami jedynie niepochlebnych dowcipów, wiedzieliśmy, że z powodu niektórych nie można oceniać wszystkich. A teraz mielibyśmy zrobić to samo bratniemu narodowi, który w dodatku ponosi ciężar wojny także za nas?
Gdybyśmy wobec Polaków zastosowali te same kryteria oceny, jakie wielu z nas stosuje wobec Ukraińców, dostalibyśmy obrzydzenia do samych siebie. A niesłusznie – bo Polacy nie są gorsi od Ukraińców. Ale lepsi też nie.•
Pobożność Gagi
Popularna amerykańska artystka Lady Gaga modli się. Wyznała swoim wielbicielom, że „trwa na modlitwie” o liczniejsze poparcie przez obywateli USA dla „prawa do aborcji”. Przypływ pobożności u piosenkarki wiąże się z szokiem, jaki wywołało u niej i w jej środowisku orzeczenie Sądu Najwyższego zwiększające w Stanach Zjednoczonych ochronę nienarodzonych. Lady Gaga od wielu lat gorliwie angażuje się w promocję aborcji, m.in. reklamując usługi giganta aborcyjnego Planned Parenthood. Trudno powiedzieć, na czym konkretnie polega jej „trwanie na modlitwie”, ale jeśli jest tam choć odrobina szczerości, należałoby sobie życzyć, żeby trwała tak jak najdłużej. Prawdziwa modlitwa prowadzi wyłącznie do dobra – czyli w przeciwnym kierunku, niż chciałaby pani Gaga.•
Znów niekobieta
Słynny teatr Shakespeare’s Globe, założony przez samego patrona, ogłosił „z dumą” prezentację najnowszej sztuki o Joannie d’Arc. Święta Kościoła katolickiego i bohaterka narodowa Francji będzie tam przedstawiona jako „osoba niebinarna”, czyli zgodnie z kanonami ideologii gender ani jako kobieta, ani mężczyzna. Stosownie do tego zostaną wobec tej postaci użyte dziwaczne zaimki, mające jakoby określać „inną płeć”. Paradoksalnie tego typu „poszukiwania artystyczne” szkodzą przede wszystkim wizerunkowi kobiet. No bo wychodzi na to, że jeśli jakaś kobieta się wybija, to dlatego, że tak naprawdę… nie jest kobietą. •
Franciszek Kucharczak