Parlament Europejski wzywa Unię Europejską do finansowania aborcji i antykoncepcji w krajach Trzeciego Świata.
Parlament przyjął właśnie raport angielskiej socjalistki Glennys Kinnock, który w jednym z paragrafów wzywa UE, „aby w dalszym ciągu była liderem wysiłków na rzecz wspierania praw do zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”. Terminy użyte w tekście pochodzą ze słownika Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i stosowane są powszechnie w odniesieniu m.in. do aborcji i antykoncepcji. Od kilkunastu lat Parlament Europejski wiele razy przywoływał tzw. prawa reprodukcyjne, zapisując postulat finansowania organizacji proaborcyjnych. W rezolucji z 2005 roku, bez owijania w bawełnę, Parlament mówił, że jednym z priorytetów UE powinno być finansowanie aborcji.
Ostre kontrowersje
Debata w PE ponownie podzieliła posłów. Grupa Unii na Rzecz Europy Narodów (UEN) i część chadeków (EPP- -ED) krytycznie odniosła się do pomysłu, żeby jeszcze więcej środków unijnych przeznaczać na cele, dla których Unia nie została powołana. – Tylko zjednoczone wysiłki całego świata mogą pomóc Afryce. Fundamentalną przeszkodą dla tej jedności jest uporczywe finansowanie przez Europę tzw. praw reprodukcyjnych, w tym aborcji – mówił podczas debaty poseł Konrad Szymański z UEN. – Finansowanie aborcji w Afryce ze środków Unii jest sprzeczne z zasadą pomocniczości – zmusza wszystkich obywateli Unii do pośredniego udziału. Jest także rodzajem moralnego imperializmu wobec Afryki – dodał Szymański.
Mocno zabrzmiał także głos brytyjskiego posła z EPP-ED Nirj Devy. – Żaden z tych paragrafów (wzywających do finansowania aborcji – przyp. J. D.) nie ma nic wspólnego z seksualnymi czy reprodukcyjnymi prawami, ponieważ aborcja nie ma związku z seksualnością: to nie jest problem zdrowotny (…) – mówił Deva. Niestety, kolejny raz rezolucja została przegłosowana przez większość parlamentarzystów. – Nasze poprawki zyskiwały do 40 proc. poparcia i ponad 200 posłów dało sygnał, że mają zastrzeżenia do tych punktów w raporcie Kinnock – mówi „Gościowi” poseł Szymański, autor poprawki mającej na celu wyeliminować paragraf o finansowaniu. – Ale w Parlamencie jest stała grupa posłów, którzy takie rzeczy zawsze przeforsują – dodaje.
Klimat przyzwolenia
Rezolucje Parlamentu Europejskiego nie mają charakteru wiążącego dla poszczególnych członków Unii. Stwarzają jednak pewien klimat przyzwolenia, który wykorzystywany jest później w konkretnych decyzjach. Unia Europejska posiada m.in. zdolność wybierania do współpracy określonych organizacji, działających w poszczególnych krajach, także na zewnątrz Unii, gdzie Wspólnota angażuje się w różne programy pomocowe. Taka rezolucja jeszcze bardziej legitymizuje wybieranie partnerów, którzy w swoim programie propagują aborcję, dyskryminując inne. Konrad Szymański przywoływał przykład organizacji Matercare International, skupiającej położników na całym świecie, od wielu lat zaangażowanej w pomoc dla biednych krajów Afryki. Ponieważ nie prowadziła działalności proaborcyjnej, została pominięta przez UE jako potencjalny partner i beneficjent środków pomocowych. W poprzednim budżecie UE przeznaczono nawet ponad 70 mln euro na promocję tzw. praw reprodukcyjnych, czyli m.in. programów i organizacji proaborcyjnych.
Wszyscy jak mantrę powtarzają zdanie, że Unia nie ingeruje w kwestie etyczne państw członkowskich i świata zewnętrznego. Pod taką zasadą z pewnością podpisaliby się ojcowie założyciele zjednoczonej Europy. Dziś jednak coraz wyraźniej widać, że praktyka ustawodawcza i wykonawcza unijnych instytucji odwraca się od swoich źródeł. Coraz trudniej wierzyć w zapisaną jeszcze zasadę pomocniczości. Wpływowe lobby w Unii coraz wyraźniej dąży do wpływania na sfery życia, do tej pory zarezerwowane dla autonomicznych państw narodowych. A ze swoim protekcjonizmem wychodzi daleko poza granice Europy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W świecie - komentarz Jacka Dziedziny