Kardynał Jean-Louis Tauran, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego, nawiązując do kryzysu, jaki powstał niedawno w relacjach między Watykanem a egipskim uniwersytetem Al-Azhar, wezwał, by adwersarze wczytali się w papieskie słowa, a nie polegali jedynie na medialnych przekazach.
Bo dialogu nie można prowadzić za pośrednictwem mediów. Trzeba to robić zawsze osobiście. Słuszna uwaga, która dotyczy każdego dialogu. Relacja z jakiegoś wydarzenia zawsze obarczona jest możliwością błędów związanych z osobistym odczuciem świadka. Nie ma problemu, gdy dotyczy epizodów mało istotnych.
Gorzej, gdy chodzi o sprawy drażliwe. Nawet najlepiej umotywowana odmowa ochrzczenia dziecka czy odprawienia Mszy pogrzebowej w ustach dotkniętego nią świadka nabierać może cech złośliwej szykany. Dlatego tak ważne jest, by ci, którzy poznali sprawę jedynie z relacji jednej ze stron, powstrzymali się od ferowania ostatecznych wyroków. Nie inaczej jest, gdy chodzi o przekaz mediów. Wiele z nich żywi się sporem i sensacją.
Siłą rzeczy będą akcentowały tylko te fragmenty czyjejś wypowiedzi, które podgrzeją atmosferę. Wyrwane z kontekstu, pozbawione niuansów, nieprzemyślane czy nieszczęśliwie sformułowane zdania przedstawicieli rządu lub opozycji urastają do rangi tematu dnia.
I zawsze znajdą się dyżurni komentatorzy, którzy wypowiedzą się mocno i bez cienia wątpliwości, choć opierają się tylko na przekazie z drugiej ręki. Tak można robić, gdy celem jest gorąca atmosfera w telewizyjnym studiu. Prawdziwy dialog trzeba prowadzić osobiście.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny wiara.pl