Obrońcy życia z amerykańskiej organizacji Operation Rescue są dobrej myśli: w ostatnim roku zamknięto w USA 31 klinik aborcyjnych. Otwarto tylko 9 nowych.
W ciągu 20 lat ich liczba radykalnie spadła – z prawie 2200 w roku 1991 do 689 w tym roku. Obraz mąci nieco fakt, że dane te nie obejmują ośrodków zajmujących się dokonywaniem aborcji metodami niechirurgicznymi oraz dystrybucją pigułek wczesnoporonnych. Jednak zdaniem obrońców życia, jest coraz lepiej. Dzięki modlitwie i akcjom informacyjnym coraz więcej Amerykanów jest przeciwko zabijaniu nienarodzonych.
Czas aborcyjnego lobby wydaje się nieuchronnie zmierzać ku końcowi. Trudno się jednak oprzeć pewnej smutnej refleksji: zepsuć społeczeństwo bardzo łatwo. Naprawić zło, sprawić, że ludzie wycofają się z niemoralnych pomysłów – znacznie trudniej. To źle rokuje w takich sprawach jak dostrzeżenie zła sztucznej prokreacji czy propaganda homoseksualizmu.
Dlatego tak ważna jest próba przeciwstawiania się złu, zanim zdąży się rozprzestrzenić. Z krajów islamskich ciągle napływają niepokojące wieści o prześladowaniu chrześcijan. W pakistańskim Peszawarze ciągle śmierć grozi Asii Bibi. Nawet jeśli uniewinni ją sąd, może zginąć z ręki fanatycznych wyznawców islamu.
W irackim Bagdadzie w nocy z 5 na 6 grudnia zamordowano starsze małżeństwo. Chrześcijanie uciekają z tego miasta, zostawiając domy, majątek, a także kościoły i klasztory – jedne z najstarszych na świecie. Dobrze, że chrześcijanie nie wzywają do odwetu. Zło nienawiści do inaczej wierzących też byłoby później trudno wykorzenić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny wiara.pl