Trzy spośród wielu głosów, jakie pojawiły się podczas kongresu „Katolicy i Polityka – szanse i zagrożenia”, który ...
... który odbywał się w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu: „Bez wątpienia stajemy dzisiaj w obliczu bezlitosnej walki o utrzymanie wartości chrześcijańskich i praktykowania religii w społeczeństwie”; „Katolicy w sferze polityki są mało widoczni”; „Wśród katolików istnieje tendencja politycznego kompromisu w sprawach zasadniczych”. To wszystko prawda.
Rzeczywiście, na forum publicznym katolicy są w defensywie. Wydaje się jednak, że jeśli ponosimy owe dotkliwe porażki to głównie dlatego, że brak nam wiary konsekwentnej; takiej, która miałaby odwagę na wszystkie sprawy mądrze patrzeć oczyma Ewangelii. To zresztą problem nie tylko XX czy XXI wieku. Historia pokazuje, że tej konsekwencji brakowało chrześcijanom dość często. I dlatego Kościół bywał uwikłany w mniejsze czy większe niegodziwości.
Los partii chrześcijańskich na Zachodzie jasno pokazuje, że sam szyld to za mało. Trzeba przede wszystkim ludzi, którzy będą mieli odwagę kierować się swoim ukształtowanym przez wiarę sumieniem. I nawet nie chodzi o to, że nigdy nie mogą popełnić żadnego grzechu. Ale nie mogą porzucić ewangelicznych ideałów dla doraźnych, chwilowych korzyści.
Bo Ewangelii nie można traktować jako dodatku do swojej politycznej działalności. Ona zawsze musi być najważniejszym wyznacznikiem wyborów ludzi wierzących. Czyli wracamy do podstaw: do kształtowania dojrzałych chrześcijan. A że czasy i obyczaje się zmieniają, na tym polu ciągle jest wiele do zrobienia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura, redaktor naczelny wiara.pl