Smoleńska katastrofa. Andriej Iłłarionow, były doradca Władimira Putina powiedział, że stenogram z rozmów na pokładzie samolotu Tu-154 mógł zostać sfałszowany.
„W najważniejszym momencie, kiedy samolot zmniejszał wysokość i podchodził do lądowania, wieża w Smoleńsku milczała przez długi czas. Milczała, kiedy samolot podchodził do lądowania i tracił wysokość dużo szybciej – przynajmniej według tych danych – niż powinien” – mówi dla „Rzeczpospolitej”. „(…) można sądzić, że samolot pikował w dół, a jeśli tak było, to takie zniżanie się nie mogło pozostać niezauważone i przez samych pilotów, i przez kontrolerów.
Ale żadnego wskazania na to, że albo piloci, albo kontrolerzy w jakiś sposób na to reagowali, nie ma. Także, inaczej mówiąc, kiedy samolot tracił wysokość z tak niewiarygodną szybkością, zgodnie z tym stenogramem, który czytaliśmy, kontroler powtarza tylko: „wszystko w porządku, znajdujecie się na pasie”.
Tymczasem prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział, że w październiku do Polski przyjadą rosyjscy prokuratorzy. W czasie wizyty ma zostać podpisane memorandum o współpracy. A we wrześniu do Smoleńska mają pojechać polscy archeolodzy. Seremet powiedział, że spodziewa się otrzymania m.in. dokumentacji z sekcji zwłok ofiar katastrofy.
Wszystko brzmi jak ponury żart: niemal pół roku od tragedii Rosjanie łaskawie zgadzają się wpuścić polskich archeologów i podpisać jakieś memorandum o współpracy. W sytuacji, gdy przy szczątkach samolotu nie było polskich biegłych, nie było ich też przy sekcji zwłok ofiar (oprócz ciała prezydenta). Jeśli Rosjanie mają coś do ukrycia (chcemy wierzyć, że nie), to ich zachowanie jest zrozumiałe. Ale polskie władze nie powinny na to pozwolić .
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Jacek Dziedzina/PAP/rp.pl