W Afganistanie nikt nie ma prawa zostać chrześcijaninem. Ci, którzy złamali obowiązujące w tym kraju muzułmańskie przepisy, mogą zostać skazani na śmierć. To nie teoria.
Niedawno zostało tam aresztowanych 20 chrześcijan oskarżonych o nawracanie muzułmanów. Zadenuncjował ich członek afgańskiego parlamentu, Abdul Sattar Khawasi. Teraz żąda dla nich publicznej egzekucji.
To nie pierwsze antychrześcijańskie wystąpienie w tym kraju.
Z powodu rzekomego prozelityzmu zakazano już działalności niektórym organizacjom charytatywnym. A kilka lat temu głośna była sprawa Abdula Rahmana, który po przyjęciu chrześcijaństwa, został uznany przez sąd za wariata, a potem musiał się ratować ucieczką z ojczyzny.
Co na to „cywilizowany świat”? Na razie nie słychać, by cokolwiek próbował zrobić. W ustach polityków, usprawiedliwiających zbrojne interwencje w innych krajach, często pojawiają się frazesy o wolności i demokracji. Tym razem wszystko pokryje milczenie.
Dla pokazania, że obce wojska w Afganistanie nie są zastępami krzyżowców, narzucających własne rozwiązania, można przecież poświęcić 20 anonimowych chrześcijan. Nie będzie tak? Chciałbym się mylić.
A może zareaguje Amnesty International? Niestety ta organizacja zajęta jest „wyrównywaniem szans”, paradami gejów i „żądaniem godności”. Takimi drobiazgami jak zabijanie chrześcijan w jakimś odległym kraju się nie przejęła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Macura - redaktor naczelny portalu wiara.pl