Polska łamie prawa związane z seksualnością człowieka – wynika z raportu „Dostępność usług z zakresu zdrowia reprodukcyjnego w Polsce”, przygotowanego przez Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Jakie prawa?
Ano do legalnej aborcji, antykoncepcji hormonalnej dla nieletnich i „rzetelnej” (czytaj: zgodnej z wytycznymi Federacji) edukacji seksualnej. Te wszystkie „prawa” wchodzą w zakres enigmatycznego pojęcia „zdrowia reprodukcyjnego”, które – jak czytamy w definicji umieszczonej na wstępie raportu – nie jest wyłącznie „brakiem choroby lub niedomagań”, a „stanem pełnego dobrostanu w aspekcie fizycznym, psychicznym i społecznym (…) we wszystkich sprawach związanych z układem rozrodczym oraz jego funkcjami i procesami”.
Trudno powiedzieć, co zabijanie ma wspólnego ze zdrowiem. Psychiczne konsekwencje aborcji też raczej nie służą osiągnięciu „stanu pełnego dobrostanu”. Dla Federacji to jednak nieważne, bo język raportu nie ma służyć przekazywaniu wiedzy, ale zwyczajnej propagandzie. Jak bowiem inaczej nazwać ubolewanie, że małoletni mają rzekomo utrudniony dostęp do antykoncepcji hormonalnej?
Czy to rzeczywiście źle, że niektórzy lekarze wymagają w takich wypadkach zgody rodzica lub opiekuna? I że odmawiają wypisania „antykoncepcji awaryjnej” (cóż za piękna nazwa dla leków wczesnoporonnych), powołując się na klauzulę sumienia? Być może dla Federacji lepiej byłoby, gdyby lekarze nie mieli sumienia. Ono przecież tak bardzo szkodzi zdrowiu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - Szymon Babuchowski (komentarz)