Komisja Europejska nie przekazała Polsce pieniędzy na plan odbudowy po pandemii, nie zauważa też, że nasz kraj "przyjął 4 miliony matek i dzieci z Ukrainy", i nie przekazała mu należnych środków na ich wsparcie; tymczasem teraz, wiedząc, że Polska ma gaz, chce solidarności - mówi w rozmowie z PAP europoseł Bogdan Rzońca (PiS).
Komisja Europejska zaproponowała w środę, aby od 1 sierpnia 2022 r. do 31 marca 2023 r. państwa członkowskie Unii Europejskiej zredukowały zużycie gazu o 15 proc. To pomysł unijnych urzędników na zapobieżenie kryzysowi energetycznemu podczas nadchodzącej zimy.
Nowe rozporządzenie dałoby również Komisji możliwość, po konsultacji z państwami członkowskimi, ogłoszenia unijnego "stanu ostrzegawczego" i nałożenia obowiązkowej redukcji zapotrzebowania na gaz we wszystkich państwach członkowskich. Mechanizm ten zostałby uruchomiony w przypadku "znacznego ryzyka poważnego niedoboru gazu" lub "wyjątkowo dużego zapotrzebowania na gaz". Państwa, które mają więcej gazu, miałyby się też nim dzielić z krajami, którym go zabraknie.
Europoseł Rzońca propozycję KE nazywa "prowokacją". "Chodzi w niej o to, by przykładowo Polska nie wybiła się na niepodległość energetyczną i gospodarczą w czasach kryzysu. KE nie przekazała Polsce pieniędzy na plan odbudowy po pandemii. KE nie zauważa, że Polska przyjęła 4 miliony matek i dzieci z Ukrainy, i też nie przekazała Polsce należnych środków na ich wsparcie. Teraz, wiedząc, że Polska ma gaz, chce solidarności. Polska pomoże każdemu krajowi w tej trudnej sytuacji, ale najpierw tym najbardziej dotkniętym katastrofą energetyczną. Niemcom też powinniśmy pomóc, ale za odpowiednią opłatą. Są bogaci, mają energetykę jądrową, mają węgiel. Rząd premiera Mateusza Morawieckiego będzie jednak przede wszystkim solidarny z polskimi rodzinami i firmami" - wskazał.
Zdaniem deputowanego Parlamentu Europejskiego KE musi przyznać się do popełnionych błędów. "Wszystkie nowe propozycje KE obarczone są błędami z przeszłości. Zaufanie to podstawa funkcjonowania UE. Przy pandemii Covid-19 UE skompromitowała się tzw. wspólnotowymi zakupami, które pokazały, że są ważne i ważniejsze kraje - oczywiście Niemcy były wtedy najważniejsze. Tu nie było solidarności. Przy wnioskach ze strony PiS i EKR (Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - PAP), by przeciwdziałać Nord Stream 2, Parlament Europejski nie chciał dyskusji, debaty ani rezolucji, bo niemieccy europosłowie, na czele z liderem Europejskiej Partii Ludowej Manfredem Weberem i (ówczesną) kanclerz (Niemiec) Angelą Merkel, byli cały czas w sojuszu z Putinem" - wskazał.
Komisja Europejska uważa, że Unia Europejska stoi w obliczu ryzyka dalszych cięć dostaw gazu z Rosji ze względu na używanie przez Kreml eksportu gazu jako broni. Prawie połowa państw członkowskich została już dotknięta ograniczeniem dostaw tego surowca.
Przeczytaj: KE zaproponuje zmniejszenie zużycia gazu, zasugeruje obniżenie temperatury ogrzewania