Warszawa. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że definicja korupcji z ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym jest sprzeczna z konstytucją. Jednocześnie nie zakwestionował całej ustawy, co postulowali politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) zostało powołane w czerwcu 2006 r. jako służba specjalna do spraw zwalczania korupcji w życiu publicznym i gospodarczym, w szczególności w instytucjach państwowych i samorządowych, a także do zwalczania działalności godzącej w interesy ekonomiczne państwa. Na jego czele stoi Mariusz Kamiński. Od samego początku Biuro było ostro krytykowane przez polityków SLD, którzy twierdzili, że jest „policją polityczną PiS”.
Akcje CBA miały szeroki rozgłos medialny i polityczny. Głośna była zwłaszcza prowokacja policyjna, która ujawniła tzw. aferę gruntową. Zostali w niej zatrzymani dwaj biznesmeni, oskarżeni o powoływanie się na wpływy w otoczeniu wicepremiera Andrzeja Leppera, dzięki którym można byłoby doprowadzić do odrolnienia ziemi na Mazurach. Sprawa doprowadziła do rozpadu koalicji PiS, LPR, „Samoobrona” i przedterminowych wyborów w 2007 r. Głośne było także zatrzymanie kardiochirurga ze szpitala MSWiA, któremu zarzucono korupcję i zabójstwo pacjenta, czy b. posłanki PO Beaty Sawickiej.
Trybunał Konstytucyjny zwrócił uwagę, że definicja korupcji z ustawy o CBA, która pozwala na ściganie nawet tych prywatnych przedsiębiorców, którzy nie korzystają z publicznych środków, a także niektóre inne przepisy ustawy oraz rozporządzenie do niej są sprzeczne z konstytucją i konwencjami europejskimi dotyczącymi korupcji. W ciągu roku rząd ma podjąć „kompleksową nowelizację” ustawy, ale CBA może działać dalej. Trybunał bowiem stwierdził, że posłowie SLD – skarżący całą ustawę – nie udokumentowali swych argumentów w wystarczającym stopniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski