Rodzice chłopca nie zgadzają się z pierwotną decyzją sądu nakazującą odłączenie i podkreślają, że nie wykonano badań koniecznych do stwierdzenia śmierci pnia mózgu. Pierwotnie wyrok miał być ogłoszony 11 lipca, ale termin przesunięto.
Punktem zwrotnym w życiu Archiego Battersbee był 7 kwietnia tego roku, gdy rodzice odnaleźli 12-latka nieprzytomnego ze sznurem na szyi. Najprawdopodobniej tragiczne wydarzenie nie było próbą samobójczą a tragicznym w skutkach udziałem w jednym z niebezpiecznych i popularnych internetowych challengów. Chłopiec trafił do szpitala, ale przytomności nie odzyskał. 12 maja sąd rodzinny wydał zgodę na przeprowadzenie badania pnia mózgu. Rezonans magnetyczny głowy wykazał brak aktywności i wysokie prawdopodobieństwo śmierci pnia, co szpital uznał za podstawę do złożenia wniosku o odłączenie chłopca od aparatury. Na to jednak nie zgodzili się rodzice.
Brytyjski Sąd Najwyższy wydał decyzję nakazującą odłączenie chłopca od aparatury 13 czerwca i ustalił datę zgonu na 31 maja (data umowna - dzień wykonania rezonansu).
Rodzice Archiego protestują, argumentując, że samo badanie rezonansem nie jest wystarczające, aby stwierdzić śmierć pnia mózgu i taka diagnoza wymaga wielu niezależnych ekspertyz. Podkreślają również, że od wypadku minęło zbyt mało czasu, aby można było jednoznacznie wykluczyć szanse na poprawę stanu chłopca. Te argumenty uznał za zasadne Sąd Apelacyjny, który skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Co ważne, Fiona Paterson - pełnomocniczka szpitala, argumentuje, że „nawet jeśli Archie nie doznał śmierci mózgowej, jego zespół leczący uważa, że jest wysoce nieprawdopodobne, aby kiedykolwiek odzyskał on przytomność. W jego najlepszym interesie jest wyłączenie wentylacji mechanicznej”. Taka wypowiedź podważa jednoznaczność diagnozy o śmierci mózgowej Archiego.
Oficjalne ogłoszenie wyroku odbędzie się w piątek, 15 lipca.
wt /aleteia.pl