No i mamy kolejną hecę. I to dość poważną, bo przez baaardzo poważnych ludzi firmowaną. Wybitne wydawnictwo wydaje kolejną edycję wybitnego słownika.
Bez takich słów, jak grzech, zakonnica, ołtarz, klasztor, parafia czy diabeł. A nawet bez koronacji, królowej, imperium czy monarchii. Jest za to blog, mp3, poczta głosowa i osobowość medialna. I śmieszno, i straszno, jak mawiają Anglicy... uczący się rosyjskiego. Dobrze, że się obcej mowy uczą, ale szykuje się mały zgrzyt. No bo jak przetłumaczą teraz rosyjskie słowa dotyczące chrześcijaństwa czy monarchii, skoro ich angielskie odpowiedniki znikają ze słownika dla dzieci?
Nie wiadomo właściwie – śmiać się, czy płakać. Autorzy słownika tłumaczą, że pominięcie słownictwa związanego z chrześcijaństwem i monarchią to odpowiedź na zmiany społeczne: „bo coraz mniej osób w Wielkiej Brytanii chodzi do kościoła”. Tzw. duch czasu. Obawiam się, że raczej upiór czasu. Upiór coraz bardziej zadomowiony w niektórych kręgach kulturalnych, od kultury się odcinających. To już trudno nawet nazwać poprawnością polityczną.
Analfabetyzm sterowany według najlepszych wzorców. Jakie słowo wypowie dziecko, gdy zobaczy kościół przy ulicy? Albo biskupa w telewizji? Ojej, a jak nowe pokolenie będzie śpiewać hymn brytyjski, zawierający słowa „God save the Queen” (Niech Bóg strzeże Królową)? Nie ma wyjścia, trzeba być konsekwentnym i zmienić hymn zgodnie z duchem (upiorem) czasu. Proponuję następującą wersję: „Blog save the mp3”. A jak następca tronu (wyjaśnienie w słownikach rosyjskich) obejmie tron, to i „save the mp4”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Komentarz - Jacek Dziedzina