Decyzja Trybunału, choć z polskiego punktu widzenia jest korzystna, pozostawia jednak także pewien niedosyt. Nie odnosi się bowiem do najważniejszych kwestii w tej sprawie, a mianowicie spraw moralno-politycznych
Orzeczenie nie przypomniało Powiernictwu, że wszystkie wydarzenia w 1945 r. były konsekwencją rozpętania przez niemieckie państwo II wojny światowej. Nie odnosi się także do decyzji konferencji w Poczdamie, gdzie, bez udziału Polski, wielkie mocarstwa podjęły decyzję o wysiedleniu ludności niemieckiej z terenów naszych ziem zachodnich i północnych.
Jeżeli niemieckie organizacje ziomkowskie mówią, że nie ma winy kolektywnej i domagają się rehabilitacji, to warto w tym kontekście zadać jej członkom kilka prostych pytań: ilu z nich i członków ich rodzin głosowało w 1933 r. na Hitlera, ilu należało do NSDAP, ilu walczyło w SS i podobnych formacjach, ilu mieszkało w domach, z których w czasie okupacji wypędzono Polaków, ilu korzystało z pracy robotników przymusowych.
Decyzja Trybunału w Strasburgu nie oznacza, że wszystkie sprawy majątkowe w relacjach nie tyle z państwem niemieckim, co z poszczególnymi obywatelami niemieckimi zostały zakończone. Chodzi przede wszystkim o majątek Niemców, a właściwie Ślązaków, Mazurów, Kaszubów bądź Słowińców, którzy wyjeżdżali w latach 70. czy 80. do RFN i byli zmuszeni zostawić tutaj swój majątek. Kontrowersje może wywołać także ustawa reprywatyzacyjna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - komentarz: Andrzej Grajewski