Hitem Internetu stała się rozmówka, jaką w czasie Mszy św. w Porto Rotundo z biskupem Sebastiano Sanguinettim odbył Silvio Berlusconi.
i. Gdy hierarcha zaczął rozdawać Komunię św., premier Włoch zapytał: „Kiedy zmienicie regułę zabraniającą rozwiedzionym przystępowania do Komunii?”. W odpowiedzi usłyszał: „Pan, który jest u władzy, może się spytać o to kogoś znaczniejszego ode mnie”.
Według włoskich mediów, bp Sanguinetti miał na myśli papieża. Ale to przecież nie papież wymyślił nierozerwalność małżeństwa. Berlusconi nie pytał bezinteresownie. Sam jest rozwodnikiem. Nie jest też pierwszym politykiem, który z wysokości swej pozycji próbuje wywrzeć nacisk na Kościół, aby zmienił swoje nauczanie w jakiejś sprawie.
Dzieje Kościoła pełne są tego typu przykładów. Dzisiaj nie tylko politykom wydaje się, że można nauczanie Kościoła dostosowywać na aktualnych potrzeb i słabości ludzkich. Że wystarczy coś przegłosować i już kłopot z głowy. Problem jednak w tym, że Kościół katolicki to nie sejmowa komisja śledcza, więc nie ustala prawdy drogą głosowania. Jezus powiedział o sobie „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”.
Kościół się tego trzyma i chociaż na pozór, stosując tę taktykę, we współczesnym świecie przegrywa, to jednak nieustannie wygrywa w perspektywie wieczności. Ale to jest perspektywa, która rzadko polityków interesuje. Dzisiejsi politycy nie chcą już nawet odpowiadać przed Bogiem. Wolą tylko przed historią. A tę, jak wiadomo, piszą ludzie. I piszą ją zwykle polityczni zwycięzcy.
Czytaj codzienne komentarze w portalu Wiara.pl
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Stopka, redaktor naczelny portalu wiara.pl