Wikariat Rzymu nie zgodził się, by ekipa realizująca ekranizację powieści Dana Browna „Anioły i demony” weszła z kamerą do kościołów Santa Maria del Popolo oraz Santa Maria della Vittoria.
„Często udostępniamy nasze kościoły produkcjom, które są do pogodzenia z uczuciami religijnymi, nie zaś wtedy, gdy film rani te uczucia” – wyjaśnił ks. Marco Fibbi, rzecznik wikariatu.
Trudno dziwić się decyzji. Powieść Browna, niezależnie od świadomych czy nieświadomych przekłamań lub błędów dotyczących działalności Kościoła jako instytucji, stawia jasno tezę; nie da się łączyć nauki i Boga, nie chcą tego ani duchowni, ani naukowcy. Zdaniem bohaterów powieści, uczeni, którzy mówili o swoich odkryciach, tacy jak na przykład Kopernik, byli mordowani przez Kościół. Za co?
Za ujawnianie prawd naukowych, bo religia zawsze prześladowała naukę. Nie można się spodziewać, że absurdalne dla każdego, kto chociaż trochę interesuje się historią Kościoła i nauki, twierdzenia nie znajdą odzwierciedlenia w filmie. W tym kontekście wystąpienie o zgodę na zdjęcia w rzymskich kościołach przez producentów filmu wydaje się obliczoną na uzyskanie rozgłosu prowokacją.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
oprac. Edward Kabiesz