Dzieci legalnie „zakończone”

Tego tematu w Polsce nie podejmuje się w mediach. O tym, jak wyglądają zgodne z prawem zabiegi przerwania ciąży nie piszą gazety. Gość Niedzielny dotarł do kobiet, do których odnosi się ustawowy zapis: " gdy istnieje podejrzenie, że dziecko ma ciężkie i nieodwracalne wady rozwojowe przerwanie ciąży jest dopuszczalne... ".

Powinno być tak: radosne starania, poranny test i wielkie szczęście. A potem, gdy się widzi na USG rozbrykane minirączki i mininóżki, szczęście powinno być jeszcze większe. Ale czasem nóżki nie brykają, a czasem ich wcale nie ma. I słychać płacz. Nie tylko rodziców.

Anka zerwała Różę

Z mężem Karolem czekali na dziecko cztery lata. No bo najpierw, po ślubie chcieli się nacieszyć sobą, potem była praca, no a potem trochę zeszło, zanim na teście pojawiły się dwie kreski. Ale to było szczęście. Niewyobrażalne. Chodzili cali w skowronkach. Nawet imię już mieli: Róża. Bo imię przecież musi pasować do dziecka.

Anka, szczupła blondynka z niebieskimi oczami, nie płacze. Mówi dobitnie, powoli, cedząc najstraszniejsze wyrazy chyba po to, aby brzmiały jeszcze straszniej:

– Na początku piątego miesiąca dowiedziałam się, że moja Rózia ma całkowity rozszczep kręgosłupa i jakąś straszną wadę czaszki. I że śliczna wcale nie będzie. Lekarze powiedzieli, że ponieważ nie przeżyje porodu, najlepiej będzie urodzić wcześniej. – Dlaczego się zgodziłam? Nie uwierzysz, ale nie bardzo wiedziałam, co oni do mnie mówią. Gadali coś o zdrowiu moim albo dziecka. Co ze mną potem robili, też nie pamiętam.

Dwa dni w szpitalu minęły na lekach uspakajających i przeciwbólowych. Rózi nie widziała. Położna tylko rzuciła, że dziecko nie żyło i było bardzo chore. I że nie mogła Rózi pokazać, bo to straszny widok.
A potem się zaczęło. Życie bez ciąży, bez dziecka, ale ze „świadomością”.

– Świadomością, że zabiłam Rózię, a nawet jej nie pochowałam – głos Anki zaczyna wibrować. – Do dziś, choć minęły 2 lata, jestem na lekach antydepresyjnych. Czasem myślę, że Rózia mi wybaczyła, że jest teraz szczęśliwa. Ale czasem…

* * *


Dzieci, u których wykryto wady „ciężkie i nieodwracalne” już się nie „abortuje”, tylko „terminuje”, czyli z angielskiego „zakańcza”. Zakończyć dziecko? Brzmi strasznie. O wiele lepiej brzmi „terminować ciążę”. Gdy kobieta dowiaduje się, że dziecko jest bardzo chore, najczęściej właśnie taką terminologię i „terminację” jej się proponuje. A potem jeszcze krople oksytocyny. W bólach rodzi się człowiek, żeby umrzeć.

To tekst o bólu i wyborach. Ale trzeba pamiętać, że za wyborami i bólem jednego człowieka, stoją często inni ludzie. W tym przypadku lekarze, najbliższa rodzina. Stoi też brak opiekuna duchowego.

Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, dopuszcza aborcję w trzech przypadkach. Przypadek pierwszy: gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego. Drugi, gdy stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki. Trzeci – gdy istnieje podejrzenie, że dziecko ma ciężkie i nieodwracalne wady rozwojowe. W dwóch pierwszych – prawo dopuszcza przerwanie ciąży do 12 tygodnia. W trzecim przypadku „przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki”. Nikt nie zdefiniował pojęcia „ciężka wada”. Nie wiadomo też dokładnie od kiedy dziecko może żyć poza organizmem matki. 22 tydzień, 24? A może 28?

TO MUSISZ PRZECZYTAĆ

  • Krótkie historie o terminowaniu


  • Trzeci przypadek


  • Rozmowa z dominikanienem pomagającym kobietom, które zgodziły się na terminację ciąży, czyli de facto zgodziły się na przyspieszenie śmierci własnego dziecka


  • Komentarz ginekologa-położnika


  • Unikatowe teksty poruszające temat-tabu w Gościu Niedzielnym 23/2007, w kioskach i parafiach od środy, 6 czerwca br.
    « 1 »
    oceń artykuł Pobieranie..

    Agata Puścikowska