Samobójstwo Barbary Blidy jest nie tylko tragedią jej i rodziny. Była osobą powszechnie znaną oraz bardzo wpływową na Śląsku.
Jest rzeczą oczywistą, że wszystko w tej sprawie musi być wyjaśnione. Można zrozumieć głosy opozycji, domagające się szczegółowych wyjaśnień. Zwłaszcza że informacje o okolicznościach tragedii były początkowo niejasne i budziły wątpliwości. Trudno jednak akceptować próby politycznego wykorzystania tej śmierci. W czasie debaty sejmowej nie brakowało głosów emocjonalnych, ale i demagogicznych, oskarżających rząd nieomal o zabicie Blidy.
Niewątpliwie ABW działała nieprofesjonalnie. Wiedziano, że w domu Blidów jest broń i należało od jej zabezpieczenia rozpocząć wszystkie czynności. Jednocześnie trzeba zauważyć, że gdyby funkcjonariusze ABW chcieli zachowywać się zgodzie z regułami, ich działanie byłoby znacznie bardziej stanowcze. Blida byłaby skuta, a funkcjonariuszka musiałaby jej towarzyszyć nawet w toalecie.
Gdyby tak postępowano, opinia publiczna miałaby pretensje o brutalność interwencji i poniżanie godności zatrzymanej. W tym kontekście warto przemyśleć także sposób relacjonowania takich wydarzeń w mediach. Polityka w kajdankach chętnie pokażą w każdej stacji. W oczach opinii publicznej jest on skazany, choć proces ma dopiero się rozpocząć. To zła praktyka. Nawet surowe egzekwowanie prawa nie powinno być częścią medialnego cyrku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce - komentarz Andrzej Grajewski