Prezydent podpisał ustawę wprowadzającą przyspieszone postępowanie, zwane potocznie sądami 24-godzinnymi. W życie wejdzie ona w marcu 2007 r. Ustawa o sądach 24-godzinnych przyspieszy karanie sprawców przestępstw o charakterze chuligańskim
W postępowaniu przyspieszonym mogą być rozpoznawane sprawy objęte karą nieprzekraczającą 5 lat pozbawienia wolności. Z wyjątkiem przestępstw tak poważnych jak np. nieumyślne spowodowanie śmierci lub uszczerbku na zdrowiu, czy spowodowanie uszkodzenia dziecka poczętego – mówi Piotr Matczuk z Wydziału Informacji Ministerstwa Sprawiedliwości.
– Przed sądami dwudziestoczterogodzinnymi będą stawać m.in. oskarżeni o bójkę z użyciem niebezpiecznego narzędzia, kradzież z włamaniem, wyłudzenie, czyli popełniający przestępstwa o drobnej i średniej wadze, w tym o charakterze chuligańskim. Sprawca musi zostać ujęty na gorącym uczynku lub bezpośrednio potem. Przed sąd musi trafić w ciągu 48 godzin od chwili zatrzymania.
Od marca przyszłego roku w sądach rejonowych będą pełnione dyżury. Wybrani sędziowie będą dyżurować w dni robocze i wolne od pracy od 8.00 do 20.00 – w sądach, gdzie pracuje powyżej 35 sędziów, oraz od 8.00 do 16.00 w pozostałych sądach. Jeżeli liczba zgłaszanych spraw zwiększy się, czas urzędowania sądów zostanie wydłużony. W sądach, w których zatrudnionych jest powyżej 50 sędziów, dyżury będą pełnione całodobowo.
Prawo do wydania decyzji o wydłużeniu czasu dyżurów będzie należeć do prezesa sądu rejonowego i prezesa właściwego sądu okręgowego, którzy będą podejmować je z urzędu albo na wniosek prokuratora lub komendanta właściwej jednostki policji. – Takie rozwiązanie zapewni wszystkim organom odpowiedzialnym za właściwe funkcjonowanie trybu przyspieszonego możliwość podejmowania inicjatywy zmierzającej do prawidłowego funkcjonowania dyżurów – mówi Matczuk. – Wydłużony czas dyżurów i okres ich obowiązywania będzie wynikał każdorazowo z decyzji prezesa sądu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce - komentarz Barbara Gruszka-Zych