Wśród rannych są Belgowie i Niemcy, a także hodowcy gołębi, którzy przybyli na targi z najodleglejszych części Polski. Bronisław Elendt z Pucka przyjechał do Katowic razem z 65- -letnim kolegą. – Razem jechaliśmy cugiem. Dziś mi powiedziano, że kolega nie żyje.
Przy łóżkach gromadzą się rodziny, koledzy, znajomi. – Cieszymy się z każdych odwiedzin – mówi Marek z Krotoszyna, poszkodowany w katastrofie lekarz weterynarii, dystrybutor preparatu dla gołębi. W niedzielę szpitale w Chorzowie i Siemianowicach Śl., gdzie trafiła część rannych, odwiedził arcybiskup Damian Zimoń. – Papież polecał Was dzisiaj Miłosierdziu Bożemu. Podziękuję mu, wyślę telegram w Waszym imieniu. My też modliliśmy się za Was w Katowicach – dodał Metropolita. – Widzieliśmy w telewizji – odpowiadali pacjenci.
Kobiety poszkodowane w tragedii niechętnie mówią o tym, co się stało. Zbyt silne emocje odbierają głos, pojawiają się łzy. Mężczyźni ukrywają cierpienie za maską żartu. – Wypiję krwawą mary i będzie dobrze – mówi jeden z rannych. – A ja, jak wrócę do domu, to powiem arcybiskupowi Gocłowskiemu, że mnie odwiedził arcybiskup katowicki – uśmiecha się pan Bronisław z Pucka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przeżyli katastrofę