W Polsce powstaje wciąż za mało mieszkań. Te wybudowane są bardzo drogie. Mimo to chętnych na ich zakup nie brakuje.
Ceny nieruchomości w dużych miastach, takich jak Warszawa, Kraków, Wrocław czy Trójmiasto, osiągają poziom trudny do wyobrażenia jeszcze rok temu. 350 tys. zł za nowe dwupokojowe mieszkanie z dala od centrum? Takie sumy to już norma w Krakowie.
To właśnie w tym mieście w zeszłym roku zanotowano najwyższy wzrost ceny za 1 mkw. Jak wynika z najnowszego raportu firmy doradczej CEE Property Group, w IV kwartale 2006 r. średnie ceny mieszkań w Krakowie wzrosły aż o 70 proc. w stosunku do I kwartału i dochodzą do ponad 7 tys. zł za 1 mkw. To rekord nie tylko na skalę krajową, ale i europejską. Zaskoczeni są wszyscy: potencjalni nabywcy, którzy patrzą na te zmiany z przerażeniem, oraz inwestorzy i deweloperzy, którzy zacierają ręce. – Kupiliśmy z żoną mieszkanie dwa lata temu. Decyzję podjęliśmy bardzo szybko. Mieliśmy sporo szczęścia, bo dzisiaj kosztuje już ono dwa razy więcej – mówi Seweryn Krupnik z Krakowa.
Dużo chętnych
Co jest przyczyną takiego szaleństwa cenowego na rynku mieszkań? – Sytuacją rządzi bardzo duży popyt, który prowadzi do wzrostu cen mieszkań. Na podwyżki mają też wpływ rosnące koszty budowy oraz ceny działek. Oprocentowanie kredytów wciąż pozostaje na niskim poziomie, a banki prowadzą liberalną politykę dotyczącą zdolności kredytowej – wyjaśnia Maciej Dymkowski, dyrektor serwisu nieruchomości www.tabelaofert.pl.
Jak to się dzieje, że przy tak wysokich cenach mieszkań liczba nabywców stale rośnie? – Dynamiczny rozwój gospodarczy Polski oraz obiecujące perspektywy dalszego wzrostu w kolejnych latach spowodowały, że znacząca liczba osób postanowiła nie odkładać dłużej decyzji o zakupie mieszkania, finansując je kredytem – oceniają autorzy raportu CEE Property Group. Biorąc pod uwagę coraz większe ułatwienia w uzyskiwaniu długoterminowych pożyczek hipotecznych oraz dobrą sytuację gospodarczą kraju, coraz więcej osób decyduje się podjąć ryzyko zaciągnięcia kredytu. To często oznacza zadłużenie na całe życie. – Szybko rosnące wynagrodzenia doprowadzą jednak do zacieśnienia polityki przez Radę Polityki Pieniężnej i podniesienia stóp procentowych. Możemy więc spodziewać się wkrótce wzrostu oprocentowania kredytów złotówkowych, co przełoży się na utratę zdolności kredytowej części potencjalnych nabywców mieszkań – ostrzega Maciej Dymkowski. – Jedni stracą zdolność kredytową, inni będą mieć ogromne trudności w spłacaniu kolejnych, wyższych rat kredytu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Artur Bazak