Myślisz, że woda występuje tylko na Ziemi? Mylisz się. W kosmosie wszędzie jej pełno.
Woda równa się życie. W tym stwierdzeniu jest tylko część prawdy. Życie, jakie znamy, potrzebuje wody, ale obecność wody wcale nie musi oznaczać życia. Obecność wody na jakimś globie znaczy tylko tyle, że może tam być życie. Nieobecność, że życia, jakie znamy, być tam nie może. Oczywiście pozostaje nierozwiązana kwestia istnienia życia, zaprojektowanego według innego planu niż ten, według którego my sami jesteśmy skonstruowani. Ale to zupełnie inna sprawa.
Wszędzie jej pełno
Woda może w kosmosie występować – tak jak na Ziemi – w trzech postaciach. Gazowej, ciekłej i stałej. I właściwie we wszystkich trzech wszędzie jej pełno. Cząsteczki pary wodnej badacze odnajdują w atmosferach przynajmniej trzech planet Układu Słonecznego. Także w przestrzeni międzygwiezdnej. Woda w stanie ciekłym występuje na pewno na Ziemi. Czasami na Marsie, najprawdopodobniej na księżycach Jowisza, ale także – jak wykazały ostatnie badania – na księżycach Saturna. A przynajmniej na jednym z nich, na Enceladusie. Gdy trzy lata temu amerykańska sonda kosmiczna Cassini – Huygens przelatywała blisko tego księżyca, zrobiła serię zdjęć, które wprawiły naukowców w NASA w pewne zakłopotanie. Bo oto na zdjęciach wysokiej rozdzielczości badacze zauważyli… buchające na wysokość kilku kilometrów gejzery. Gdyby to było na Ziemi… ale nie, to było miliard i kilkaset milionów kilometrów od nas.
Tylko czy z gejzerów aby na pewno wylatywała woda? W ruch poszły komputery i modele matematyczne. Możliwe ciśnienie, prawdopodobna temperatura, przypuszczalna budowa wnętrza księżyca i w końcu domniemany skład jego skorupy. Tak. Z modeli wynikało, że na Enceladusie mogą istnieć wodne gejzery. To, że mogą, nie oznaczało jednak, że istnieją. Na rozwiązanie zagadki, a właściwie na potwierdzenie przypuszczenia trzeba było czekać trzy lata. Na początku października tego roku ta sama sonda (Cassini – Huygens) znowu przeleciała w okolicach Enceladusa. Tym razem w odległości zaledwie 30 kilometrów od jego powierzchni. I znowu sfotografowała gejzery. Tym razem tak dokładnie, że badacze z NASA zauważyli w buchających w przestrzeń pióropuszach nie tylko strugi wody, ale także kłęby pary i… kawałki lodu. Skąd lód? Wydaje się, że powierzchnia Enceladusa, tak samo zresztą jak jowiszowego księżyca Europy, pokryta jest bardzo grubą (czasami na kilka kilometrów) warstwą lodu. Tam nie ma lądów czy wysp. Tam jest tylko zamarznięty ocean. Cały glob pokryty jest wodą.
Nie tylko u nas
Skoro cała powierzchnia księżyców Jowisza i Saturna pokryta jest bardzo grubym lodem, skąd energia gejzerów? Skąd płynna woda pod lodem? Niektóre globy żyją, są aktywne. Ich wnętrze jest potężnym reaktorem, potężnym źródłem ciepła. Tak właśnie jest w przypadku zarówno Europy, jak i Enceladusa. Swoją drogą ciekawe, co musi się dziać pod kilkukilometrowym lodem, skoro woda, która wydrążyła sobie w nim lukę, wystrzeliwuje na wiele kilometrów w przestrzeń? Kilka dni po opublikowaniu w „Nature” artykułu nt. odkrycia wody na księżycu Saturna, to samo czasopismo poinformowało o odkryciu wody na pierwszej planecie pozasłonecznej. Znajduje się 63 lata świetlne od nas i nazywa się mało romantycznie HD 189733b. Ta planeta to tzw. gazowy gigant. Ogromna kula gorących i gęstych gazów z płynnym wnętrzem. Gdzie tutaj miałaby znajdować się woda? Wszędzie – twierdzą badacze. Dzięki aparaturze wybudowanej w Kalifornijskim Instytucie Technologicznym udało się odkryć, że mająca prawie 1000 st. C atmosfera zawiera duże ilości pary wodnej. Co z innymi planetami spoza Układu Słonecznego? Na nich też pewnie jest mnóstwo wody. Tylko jeszcze o tym nie wiemy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek