Prezydent przebywa w szwajcarskim Davos, gdzie uczestniczy w Światowym Forum Ekonomicznym. We wtorek wziął udział w dyskusji dotyczący geopolitycznej perspektywy w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Duda przypomniał, że w poniedziałek rano wrócił z Kijowa, gdzie spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim oraz wygłosił orędzie w Najwyższej Radzie Ukrainy. Prezydent podkreślił, że przyjął to "jako wielki zaszczyt w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w trudnej bardzo dla Ukrainy sytuacji, w jakiej znalazła się trzy miesiące temu w związku z rosyjską napaścią".
Nasz najnowszy komentarz: Po wizycie Andrzeja Dudy w Kijowie: Ryzyko przyjaźni
Jak wskazywał, choć rosyjska napaść na Ukrainę była spodziewana, to nie spodziewał się "aż takiej skali". "Moja pierwsza myśl była, że to będzie tylko atak na rejon Doniecka i Ługańska, potem myślałem, że może będzie chciał (Putin) uzyskać korytarz na Krym, w trzeciej wersji widziałem dopiero, że może częścią tego będzie jeszcze napaść na Odessę i Kijów" - wskazywał.
"Jeśli mówimy, że odżyły tendencje imperialne u Władimira Putina, by tę imperialną Rosję odbudowywać, to w ogromnym stopniu nie są to tylko jakieś tam marzenia i powroty mentalne do Związku Sowieckiego, (...) ale to jest także dziś myślenie o wielkiej carskiej Rosji, która była potęgą ówczesnego świata w XIX i na samym początku XX wieku" - podkreślił.
Duda zauważył, że jednej rzeczy Putin nie wziął pod uwagę - "tego, że Ukraińcy będą w tak zdecydowany sposób się bronili". "Co jest stuprocentowo dla mnie pewne - Ukraińcy bronią się wszelkimi siłami i będą się bronić. Tam nie ma wielkiej nadziei, w moim przekonaniu, na pokój, który będzie polegał na tym, że Europa Zachodnia zmusi Ukraińców do tego, by oddali swoją ziemię Putinowi i zgodzili się na jego warunki. Ukraińcy się po prostu na to nie zgodzą" - powiedział prezydent.
W jego opinii "dzisiejsza klasa polityczna na Ukrainie nie może się na to zgodzić". "Każdy, kto się na to zgodzi, dziś będąc politykiem na Ukrainie, jest po prostu skończony. Bo ta obrona jest decyzją ogólnonarodową" - podkreślił Duda.
"Jeżeli ktoś liczy z polityków na Zachodzie, że zmusi dziś Ukraińców do tego, by ustąpili przed Putinem, jak to niedawno słychać było ze strony (byłego premiera Włoch Silvio) Berlusconiego, to jest w głębokim błędzie. Ja tu nie ukrywam, że będę jako prezydent Polski Ukrainę w 100 proc. wspierał" - powiedział również.
Duda podkreślał, że nie może zgodzić się, także jako prezydent kraju sąsiadującego z Rosją, na to, aby "Rosja bezkarnie naruszała prawa międzynarodowe, po raz kolejny je łamała, a świat na to przystawał".
"Nie mogę się zgodzić na to, żeby Rosja mordowała ludzi na Ukrainie, a świat udawał, że tego nie widzi, żeby nie zostały wyciągnięte konsekwencje wobec morderców, żeby Rosja nie zapłaciła reparacji wojennych za straty, które spowodowała na Ukrainie, żeby jej nie zmusić do tego, żeby po prostu sfinansowała odbudowę Ukrainy" - powiedział prezydent.
Przeczytaj także: Prezydenci Polski i Słowenii wsparli europejskie dążenia Ukrainy
Podkreślał, że "nie ma cienia prawdy w rosyjskiej propagandzie o jakichś tam nazistach na Ukrainie i tego typu kwestiach". "To jest w ogóle kompletna bzdura. To była kompletnie inwazja wynikająca wyłącznie z imperialnych ambicji Rosji, z niczego więcej. Tam nikt na Rosję nie czekał aż ona tam przyjdzie. Ludzie chcieli żyć na Ukrainie, w wolnej niepodległej, suwerennej, a dzisiaj się im ją zabiera" - powiedział prezydent.
"W związku z powyższym świat dzisiaj musi stanąć twardo, i ta wojna powinna się zakończyć poprzez to, że Rosja odda Ukrainie tereny, które zagrabiła, zapłaci kontrybucję, a zbrodniarze zostaną ukarani. To jest mój punkt widzenia na to, jak to powinno się zakończyć" - powiedział prezydent.
Zaapelował też, aby wspierać Ukrainę. "Apeluję do wszystkich, aby stać twardo po stronie Ukrainy, bo po jej stronie jest sprawiedliwość i uczciwość. Nie mam co, do tego żadnych wątpliwości" - podkreślił Duda.
Prezydent zwracał też uwagę, że rosyjska agresja i brak eksportu zbożu z Ukrainy mogą spowodować kryzys żywieniowy w północnej Afryce, a to z kolei może wiązać się z kryzysem migracyjnym do Europy.
O skutkach kryzysu żywieniowego mówili wcześniej inni uczestnicy panelu: minister spraw zagranicznych Hiszpanii José Manuel Albares i sekretarz stanu w MSZ Pakistanu Hina Rabbani Khar.
Podczas debaty fiński minister spraw zagranicznych Pekka Haavisto mówił o akcesji swojego kraju do struktur NATO. Zapowiedział, że podjęte zostaną środki dyplomatyczne, aby przekonać do tego Turcję, która sceptycznie podchodzi do członkostwa Finlandii w Sojuszu.