Szyszymarin przyznał się w środę do zastrzelenia 28 lutego 62-letniego Ołeksandra Szelipowa, mieszkańca wsi Czupachiwka w obwodzie sumskim. Według ukraińskiej prokuratury, zabity mężczyzna był bezbronnym cywilem, który szedł poboczem drogi prowadząc rower.
Przeczytaj też: Human Rights Watch zbadała przypadki egzekucji i tortur w obwodach kijowskim i chersońskim
W czwartek przesłuchano m.in. Iwana Małtysewa, innego rosyjskiego żołnierza z oddziału Szyszymarina, który podobnie jak oskarżony oddał się do ukraińskiej niewoli.
Małtysew był świadkiem zastrzelenia cywila przez Szyszymarina. Potwierdził wersję do której przyznał się oskarżony. Jak zeznał, wraz z Szyszymarinem i innymi rosyjskimi żołnierzami uciekali przed wojskami ukraińskimi skradzionym samochodem i dostrzegli idącego poboczem mężczyznę z telefonem komórkowym. Następnie jeden z wojskowych rozkazał Szyszymarinowi, by zastrzelił cywila w obawie, że ten poinformuje siły ukraińskie o obecności rosyjskich żołnierzy.
Oskarżony miał się początkowo opierać, ale pod presją wykonał rozkaz i zastrzelił mężczyznę - relacjonował Małtysew.
"Zdaję sobie sprawę ze swojej winy. Rozumiem, że nie będzie pani w stanie mi wybaczyć, ale przepraszam" - powiedział Szyszymarin do obecnej na procesie wdowy po zastrzelonym przez niego mężczyźnie, Katerynie Szelipowej. Dodał, że wstydzi się za swój czyn.
Убивство цивільного: для російського військового Шишимаріна просять довічне увʼязненняhttps://t.co/a8SJfFTxZG pic.twitter.com/AyblPDnpgA
— Ukrinform (@UKRINFORM) 19 maja 2022
"Przybyliście, by nas obronić? Przed kim? Czy broniłeś mnie przed moim mężem, którego zabiłeś?" - pytała retorycznie wdowa. Szelipowa potwierdziła, że jej mąż wychodząc z domu nie miał broni i miał na sobie cywilne ubranie.
Wdowa powiedziała, że kara dożywotniego więzienia za zabicie jej męża wydaje się odpowiednia, ale dopuszcza również możliwość wymiany więźnia na ukraińskich jeńców wojennych, np. obrońców Mariupola - relacjonuje agencja Ukrinform.
Szyszymarin jest broniony przez przydzielonego mu z urzędu ukraińskiego adwokata, który przekazał BBC, że w jego sprawie nie kontaktował się z nim żaden przedstawiciel władz rosyjskich. "Wydaje się, że młody żołnierz został pozostawiony sam sobie przez dowódców, którzy wysłali go na wojnę i nadal zaprzeczają, że ich siły popełniają zbrodnie wojenne" - komentuje BBC.