Wyjaśnienia Agcy odsłaniają wiele z kulis przygotowań oraz organizacji zamachu na Jana Pawła II. Nie odpowiadają jednak wprost na pytanie, kto zlecił mafii tureckiej oraz bułgarskim służbom specjalnym jego organizację.
Agca, składając włoskim sędziom śledczym swe wyjaśnienia, które posłużyły do postawienia zarzutów 3 Bułgarom oraz 4 Turkom, niewiele mówił o politycznych mocodawcach zamachu. W kilku miejscach interesująco wspominał o kontaktach z przedstawicielami sowieckiej dyplomacji i KGB, ale szybko się z tego wycofał. Sędziowie także nie chcieli drążyć tej tematyki. Żaden obywatel Związku Sowieckiego nigdy w sprawie zamachu nie był oskarżony. Nie próbowano ich nawet przesłuchać jako świadków. Aresztowanie Antonowa w listopadzie 1982 r. było już wystarczającym międzynarodowym skandalem i spowodowało tak wielki wzrost napięcia, że później zrobiono wiele, aby ślad bułgarski pozacierać, co w konsekwencji się udało. Sąd zwolnił Antonowa i Turków w kwietniu 1986 r. nie dlatego, że byli niewinni, ale z braku dowodów winy. Nie było innego wyjścia, skoro Agca na sali sądowej odwołał bądź świadomie ośmieszył większość składanych przez siebie w śledztwie zeznań. Nie udało się także, poza Antonowem, który był pionkiem, posadzić na ławie oskarżonych dwóch głównych organizatorów zamachu: Bekira Celenka oraz Todora Ajvazova, gdyż schronili się w Bułgarii.
Wiele faktów potwierdzono
Chociaż akt oskarżenia opierał się głównie na wyjaśnieniach Agcy, włoskim śledczym udało się potwierdzić prawdziwość wielu zawartych w nich wątków. Po sprawdzeniu dokumentacji paszportowej potwierdzono, że w lipcu 1980 r. przebywali w Sofii zarówno Bekir Celenk, jak i Todor Ajvazov i Oral Celik, a więc wszyscy uczestnicy spotkania w hotelu „Witosza”, o których mówił Agca. Omer Mersan potwierdził, że spotkał się wtedy w Sofii z Agcą i przekazał mu pieniądze od Abuzera Ugurlu. Okazało się także, że 90 minut po zamachu na polecenie Ajvazova z ambasady Bułgarii odjechał zaplombowany TIR, który na prośbę strony bułgarskiej nie przeszedł odprawy celnej. Czy była w nim trójka utrwalonych na zdjęciach wspólników Agcy, która zbiegła z Placu św. Piotra, tego prawdopodobnie już się nie dowiemy. Włoskie służby wywiadowcze odnotowały jednak tego dnia nadzwyczajną aktywność radiową bułgarskiej ambasady. Po 1989 r. sami Bułgarzy potwierdzili, że Antonow był funkcjonariuszem wywiadu, działającym pod przykryciem szefa przedstawicielstwa bułgarskich linii lotniczych, choć zarazem twierdzili, że z zamachem nie miał nic wspólnego. Potwierdzone zostały także kontakty Agcy z innymi Turkami, których wymieniał jako współorganizatorów zamachu.
Andrzej Grajewski/Gość Niedzielny