Najstraszniejsze jest to, kiedy człowiek popełnia zbrodnię odwołując się do Boga. A z taką sytuacją mamy do czynienia teraz, ze strony Rosji i jej Cerkwi – mówi ks. Siergiej Dmitriew z Prawosławnego Kościoła Ukrainy.
Czy Ksiądz uważa, że rosyjscy kapłani prawosławni, którzy błogosławią zbrodnię, tak daleko sprzeciwiają się Bożej woli, że wchodzą na drogę, która oddala ich od zbawienia?
Nie wierzę w taki Sąd Ostateczny jaki przedstawiany jest na obrazach. Bóg nikogo po śmierci nie skazuje na potępienie. Po śmierci stajemy w obliczu absolutnej miłości, jaką właśnie jest Bóg. Ale ludzie ze złym sercem, ci którzy świadomie opowiadali się po stronie zła, nie są zdolni do życia w absolutnej miłości. Dla nich to właśnie miłość będzie piekłem, a w spotkaniu z nieograniczoną miłością jaką jest Bóg, będą przeżywać męki. Miłość będzie ich wypalać swym żarem.
A jak zachowuje się ta cześć prawosławia na Ukrainie, która należy do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego czyli Ukraiński Kościół Prawosławny z metropolitą Onufrym na czele?
Kościół ten zachowuje się nieco inaczej niż patriarcha Cyryl, ale w podobnym tonie. Tutejszy zwierzchnik rosyjskiego prawosławia, metropolita Onufry nie błogosławi zabijania Ukraińców tak jak patriarcha Moskwy, bo to byłoby dla niego samobójstwem. Ale zachowuje się dwuznacznie, np. wojny nie nazywa wojną. Owszem wzywa do pokoju, ale – jeśli nie potępia wojny - są to tylko puste słowa. Podlegający mu księża – w przeciwieństwie do wszystkich innych wyznań i religii - nie modlą się za zwycięstwo narodu ukraińskiego, nie zwracają się też do Cyryla, aby wpłynął na władze Rosji by powstrzymały wojnę. A tymczasem w czasie, kiedy ludzie są zabijani, nie można pozostać neutralnym. Ten kto chce być neutralnym w sytuacji, kiedy agresor bombarduje miasta zabijając cywilów, kobiety i dzieci, postrzegany będzie jako ten, kto popiera agresora. Są sytuacje, kiedy uczciwy człowiek nie może milczeć.
Co prawda niektórzy z księży Ukraińskiego Kościoła Patriarchatu Moskiewskiego przestali wymieniać Cyryla w kanonie mszy świętej, ale nie ma to wielkiego znaczenia, choć samego Cyryla bardzo to denerwuje.
Co więc będzie z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym na Ukrainie w najbliższych latach, po zakończeniu tej wojny i wyparciu stąd rosyjskiej armii?
Przy takiej postawie biskupów i duchowieństwa Cerkwi podlegającej Moskwie, następuje ogromny spadek jej autorytetu. Wierni odwracają się od swoich biskupów, gdyż jest to Cerkiew, która sprzedaje swój naród. A narracja o braterstwie narodów rosyjskiego i ukraińskiego, okazuje się kompletnym mitem. Gdy jest mowa o „prawosławnych braciach z Rosji” którzy przyszli nas wyzwolić, to wszyscy widzą, że ci bracia przyszli nas mordować. Rosjanie nie oszczędzają nikogo, nawet tych, którzy mówią po rosyjsku i należą do Kościoła podlegającego Moskwie. W Charkowie rosyjskie rakiety jako jeden z pierwszych celów wybrały Uspieński Sobór, należący do Patriarchatu Moskiewskiego. Moskiewska Cerkiew skazana jest tu na klęskę.
Jestem pewien, że my zwyciężymy. A po zwycięstwie wielu biskupów i duchownych tego Kościoła zostanie osądzona wraz z innymi przestępcami i kolaborantami. Bo takie historie się już zdarzały. Niektórzy księża we Włoszech błogosławili Mussoliniego i faszystów. I co się z nimi później stało?
I to jest odpowiedź na pytanie o przyszłość Kościoła podlegającego Moskwie. Zanim osądzi ich Bóg, zostaną osądzeni przez naród. A parafie same będą opuszczać stopniowo ten Kościół i prosić o przyjęcie do niezależnego od Rosji, autokefalicznego Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Już w pierwszym miesiącu wojny 28 parafii odłączyło się od Patriarchatu Moskiewskiego.
Czy jest więc szansa, że po wojnie będziemy mieć jeden Kościół prawosławny na Ukrainie, niezależny od Moskwy? A tym ośrodkiem jednoczącym będzie Prawosławny Kościół Ukrainy, który trzy lata temu uzyskał tomos o autokefalii od patriarchy Konstantynopola Bartłomieja I.
Sądzę, że kiedy nastąpi pokój, to wielu polityków ukraińskich powie, tak jak kiedyś Piłsudski powiedział w Polsce, że „nie może być u nas rosyjskiej Cerkwii, ale Cerkiew autokefaliczna, niezależna od Moskwy”. Podejrzewam, że działalność Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego zostanie tu prawnie zabroniona, analogicznie jak innych organizacji wspierających rosyjski, totalitarny imperializm.
W konsekwencji tych zmian, mapa prawosławia we wschodniej Europie zmieni się radykalnie...
Absolutnie tak. Rosyjski Kościół Prawosławny straci zdecydowaną większość swoich wiernych, gdyż oni mieszkają właśnie na Ukrainie. Mocno osłabnie jego autorytet, nawet w samej Rosji. A największym oraz najbardziej wiarygodnym Kościołem prawosławnym w tej części Europy będzie autokefaliczny Prawosławny Kościół Ukrainy.
Wpłynie to zdecydowanie na ożywienie kontaktów ekumenicznych zarówno na samej Ukrainie jak i na płaszczyźnie międzynarodowych dialogów ekumenicznych. Tutaj na Ukrainie nie rozmawiamy z innymi Kościołami o tym co nas dzieli, tylko o tym co nas łączy. Prawosławie ukraińskie jest bardzo otwarte na dialog z innymi Kościołami, także na dialog z katolicyzmem. Już dziś mamy świetne i niemal codzienne kontakty z Kościołem greckokatolickim, podobnie jak obecnymi tu Kościołami tradycji protestanckiej. A wojna nas jeszcze bardziej zbliża. Do mnie, jako kapelana wojskowego z Prawosławnego Kościoła Ukrainy, przychodzą żołnierze różnych konfesji. Nie widzę w tym żadnego problemu, wszystkich staram się traktować równo.