Najstraszniejsze jest to, kiedy człowiek popełnia zbrodnię odwołując się do Boga. A z taką sytuacją mamy do czynienia teraz, ze strony Rosji i jej Cerkwi – mówi ks. Siergiej Dmitriew z Prawosławnego Kościoła Ukrainy.
Wyjaśnia, że wojna jest wielkim czasem próby, w której klęskę ponosi Rosyjski Kościół Prawosławny. Spowoduje to, że jego autorytet oraz ilość wiernych na tyle spadnie, że w niedalekiej przyszłości to właśnie Kijów, a nie jak dotąd Moskwa będzie centrum prawosławia w Europie wschodniej. – „Wymaga to zasadniczej reorientacji ekumenicznego dialogu ze strony Watykanu i papieża Franciszka – podkreśla kapłan.
Ks. Dmitriew apeluje, aby pomoc ze strony Kościoła katolickiego i innych organizacji była kierowana również do Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Kościół ten jest najbardziej obecny na wschodzie Ukrainy, na terenach objętych działaniami wojennymi i za jego pośrednictwem najłatwiej trafić jest do potrzebujących. Przy okazji informuje, że 70 % wojennych uchodźców z Ukrainy należy do tego właśnie Kościoła, a w Polsce są oni pozbawieni dostatecznej opieki duszpasterskiej - ze względu na brak uznania głównego Kościoła prawosławnego na Ukrainie przez polskie prawosławie.
Marcin Przeciszewski (KAI): Ksiądz jest kapelanem wojskowym a zarazem szefem Eleos, organizacji charytatywnej Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Proszę powiedzieć jakie konsekwencje ma dramat wojny dla wiary zwykłych ludzi? Na ile sprawdza się stare powiedzenie: „Jak trwoga to do Boga”?
Ks. Sergiej Dmitriew: Nie jest to proste ani oczywiste. Sytuacje jakie rodzi wojna, a przede wszystkim cierpienie niewinnych są olbrzymim wyzwaniem dla każdego chrześcijanina. Jest to wielki czas próby dla każdego wierzącego, a także dla całego Kościoła. Pierwsza sprawa, to jak ocalić wiarę spotykając się oko w oko z takim ogromem zła oraz ogromem cierpienia. Kiedy patrzymy na opublikowane wczoraj zdjęcia z Buczy czy innych miast okupowanych przez Rosjan - na których widzimy cywilów torturowanych i masowo mordowanych przez okupanta bez żadnego powodu - dość oczywiste staje się pytanie: dlaczego Bóg do tego dopuścił? Dlaczego pozwala na cierpienie zwykłych, niewinnych ludzi: starców, kobiet i dzieci? Wielu zadaje sobie pytanie: Jeśli Bóg jest miłością, jak to możliwe aby miłość pozwalała na takie zło.
Jaka jest odpowiedź Księdza...?
Mimo, że jestem księdzem, nie są to dla mnie proste pytania. Na wiele z nich nie potrafię odpowiedzieć. Mówię tylko: To nie Bóg strzela z armat czy wystrzeliwuje śmiercionośne rakiety, to nie Bóg zadaje cierpienie niewinnym ludziom. Strzela konkretny człowiek, wojny wywołuje człowiek. I to człowiek, a nie Bóg jest odpowiedzialny za zabijanie niewinnych istot. W taki właśnie sposób człowiek korzysta ze swojej wolności i to jest prawdziwy dramat.
Ale najstraszniejsze jest to, kiedy człowiek popełnia zbrodnię odwołując się do Boga. A z taką sytuacją mamy do czynienia teraz, ze strony Rosji i jej Cerkwi. Patriarcha Cyryl stara się nadać agresji na Ukrainę wymiar „metafizyczny” twierdząc, że jest ona prowadzona w obronie tradycyjnych wartości chrześcijańskich. Rosyjskie wojska robią to co robią, w imieniu Boga. A błogosławi ich organizacja, która nosi nazwę Rosyjski Kościół Prawosławny. Jest to złem znacznie większym, niż wzięcie karabinu do rąk. Rosyjscy hierarchowie co prawda nie wzięli do rąk broni, ale błogosławią mordowanie niewinnych ludzi.
A za tym stoi bardzo niebezpieczna ideologia „Russkiego miru”. Niedawno ponad 400 teologów prawosławnych z całego świata podpisało deklarację, w której stwierdzają, że jest to po prostu herezja, której hołduje Rosyjski Kościół Prawosławny. Dlaczego Rosjanie, dlaczego duchowni tego Kościoła w Rosji to akceptują?
No cóż, Rosyjski Kościół Prawosławny jest całkowicie podporządkowany państwu. To go degeneruje od wewnątrz. Każdy człowiek, który wierzy w Boga - nawet nie chrześcijanin, ale po prostu ktoś kto ma sumienie - jeśli mieszka w Rosji, powinien przyjechać na Plac Czerwony i stanąć tam z plakatem: „Zatrzymać wojnę!”.
Ale grozi za to 15 lat więzienia…
Grozi, jeśli na te manifestacja przychodzić będą nieliczni. Tymczasem Rosyjski Kościół Prawosławny ma dziesiątki tysięcy księży i ponad setkę biskupów, nie mówiąc już o świeckich. Gdyby choćby ci wszyscy księża i biskupi przyszli na taką manifestację, nie byłoby możliwości wsadzenia ich do więzienia. Problem w tym, że oni tego nie chcą zrobić. Jest to poważny problem ich sumienia.
I jak można to zrozumieć?
Nie da się tego zrozumieć, gdyż nie da się zrozumieć ludzi, którzy błogosławią morderstwa. Jest to jakiś zupełnie inny świat, którego my jako Ukraińcy nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Dlatego przed nim się bronimy i nie chcemy aby zawładnął naszą ojczyzną.