Wierzyć to znaczy chodzić po wodzie – śpiewało TGD. Ogromna pomoc, jaką uciekający przed wojną znaleźli w Polsce jest w wielu wypadkach taką lekcją spacerowania po falach.
25.03.2022 07:35 GOSC.PL
Zaryzykowali i wykonali krok wiary. Piszę o konkretnych, znajomych rodzinach. Nie przelewało się im ‒ pisząc najoględniej. Jeszcze przed miesiącem powtarzały, jak w mantrze słowo „inflacja”, a jednak zdecydowały się przyjąć pod dach uchodźców. Nie są tymi, którzy wypisują na Facebooku hasła: „I kto za to zapłaci?”.
Iluż z nas podzieliło się z potrzebującymi swymi darami czy pieniędzmi! Caritas Polska w ciągu trzech tygodni zebrała na pomoc dla Ukrainy aż 83 miliony złotych. Te nasze małe gesty zaufania są, patrząc z perspektywy biblijnej, milowymi krokami wiary.
„Po południu wybrałem się na długi spacer po Kijowie. Zatrzymałem się na chwilę obok dawnego budynku kijowskiego portu rzecznego, by popatrzeć na Dniepr – opowiada o. Jarosław Krawiec, przełożony dominikanów w Kijowie ‒ Tamtędy, według legendy miał uciekać św. Jacek, przechodząc suchą nogą przez rzekę. W rękach trzymał Najświętszy Sakrament i figurę Matki Bożej”.
Po co mu to było? – zastanawiam się. Jacek Odrowąż założył aż 32 klasztory i naprawdę mógł osiąść na laurach… Po co pchał się na wschód?
Zapytałem o to o. Tomasza Gałuszkę. „Szedł do Kijowa, bo po pierwsze był z zakonu kaznodziejów, a my nie powinniśmy siedzieć w miejscu, a po drugie, to moja prywatna hipoteza, był około czterdziestki i przeżywał kryzys wieku średniego – uśmiechnął się dominikanin - Czas, w którym faceci zmieniają kobiety, robią tatuaże i kupują sobie motory, a kapłani powinni wrócić do pierwotnej miłości i pójść za porywem Ducha”.
Czy ten spacer po falach Dniepru to jedynie pobożna legenda? Kończąc uroczystą kanonizację Jacka Odrowąża (nieprzebrany tłum wypełniał cały plac świętego Piotra i stał aż do potężnego Zamku Anioła, a grały aż cztery orkiestry) Papież Klemens VIII zaznaczył: „Święci Starego i Nowego Testamentu nie uczynili cudu, którego by święty Jacek nie był uczynił”.
Myślę o Świętym z Kamienia Śląskiego, gdy spoglądam na ogarnięty wojną wschód. Wedle tradycji w 1238 roku przez swą modlitwę podniósł zrównane z ziemią przez grad kłosy zbóż. „Gdy ludzie wstali rano w dzień świętej Małgorzaty, zauważyli, że wszystkie pola pełne są zboża, pszenicy i innych upraw, tak jakby nigdy ich grad nie wybił”. Odtąd w czasie kataklizmów i głodu ludzie często wzywali wstawiennictwa tego, który „mocen jest wskrzeszać zmarłych”.
Marcin Jakimowicz