Święta tuż-tuż. W ostatnią niedzielą Adwentu jesteśmy zaproszeni do przyjrzenia się Maryi.
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w ziemi Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona głośny okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. a skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana».
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę.
1. Święta tuż-tuż. W ostatnią niedzielą Adwentu jesteśmy zaproszeni do przyjrzenia się Maryi. Choć właściwie każda Msza roratnia przypomina nam o Niej. Ewangelista Łukasz w scenie nawiedzenia maluje obraz spotkania. Oto dwie ciężarne kobiety. Są w stanie błogosławionym, jak pięknie mówimy. Błogosławieństwo Boże na obu tych niewiastach spoczęło w sposób absolutnie wyjątkowy i zaskakujący. Starsza pani, która poczęła syna mimo zaawansowanego wieku, gdy pewnie przestała już nawet marzyć o dziecku. Obdarowana macierzyństwem całkowicie z łaski Boga. I młoda Miriam, świeżo zaręczona nastoletnia panna, która na pewno nie spodziewała się dziecka w tym momencie, a stała się matką w sposób jeszcze bardziej cudowny i wyjątkowy. Macierzyństwo przyszło do nich jako dar, którego się nie spodziewały, ale są szczęśliwe i błogosławią siebie nawzajem. Solidarne ze sobą, wspierające się w pięknym, choć trudnym okresie życia.
2. Media bombardują nas ostatnio obrazami kobiet – młodszych i starszych, które nie błogosławią, ale bluzgają. Są solidarne w buncie. Domagają się wolności. Takiej wolności, która pozwala im pozbawić życia własne dziecko. Niezwykły to kontrast ze spotkaniem w Ain Karim. Gdyby zbuntowane kobiety zechciały zaprosić brzemienną Maryję na swoje spotkanie, gdyby zobaczyły Jej szczęście, gdyby zaufały Jej wierze, Jej modlitwie, być może ujrzałyby inaczej swój kobiecy los, swoje powołanie. Maryja niosąca pod sercem Jezusa, śpiesząca do Elżbiety, to obraz, który jest dla Kościoła wezwaniem. Kościół powinien nieść kobietom nie tylko słowo prawdy o poczętym życiu, ale także kochającą obecność i konkretną pomoc. Prawda i miłość muszą iść w parze.
3. Elżbieta wypowiada słowa wprowadzające nas w tajemnicę wcielenia: „Matka mojego Pana przychodzi do mnie”. Przychodzi także do nas. Niesie Jezusa ukrytego w swoim łonie. Nie da się przyjąć samego Jezusa, bez Jego Matki. Maryja przynależy do tej samej tajemnicy. Tak samo nie da się przyjąć Jezusa bez Kościoła. To Kościół – Matka niesie przez wieki tajemnicę Jezusa, wcielonego Boga. Jezus jest ukryty w słowie, w sakramentach, w wierze Kościoła. Święta to czas spotkania z Nim. To czas, gdy mamy się wzajemnie błogosławić jak Maryja i Elżbieta, mówić sobie rzeczy piękne, prawdziwe, dobre, płynące z wnętrza. Dobre spotkanie z ludźmi i spotkanie z Bogiem. Ten sam ruch serca kieruje tymi dwoma spotkaniami. Nie zawsze wszystko widać, nie zawsze wszystko zostaje nazwane. Czasem płyną ukradkiem łzy, czasem wzruszenie odbiera mowę, czasem przeczucie wielkiego szczęścia pozostaje tylko niespełnioną nadzieją. Ale święta to czas światła pośród ciemności. Idą święta. Idzie do nas Maryja z Jezusem, idzie Kościół. Otwórzmy serca. Uwierzmy na nowo w Boga ukrytego w człowieku. Dajmy się ogarnąć tej nadziei.
Znajdziesz nas także w Podcastach Google
ks. Tomasz Jaklewicz