O niewystarczającej pomocy uchodźcom i obojętności na ich los, jako przejawach kryzysu współczesnej cywilizacji, mówił papież Franciszek na wyspie Lesbos. Spotkał się tam z uchodźcami i personelem z Ośrodka Przyjęcia i Identyfikacji, a także z przedstawicielami lokalnego Kościoła.
W niedzielne przedpołudnie papież Franciszek odwiedził grecką wyspę, będącą symbolem współczesnego kryzysu migracyjnego. Po przylocie na lotnisko w Mytilene, Ojciec Święty udał się bezpośrednio do Ośrodka Przyjęcia i Identyfikacji (Reception and Identification Centre), który wybudowano w miejscu obozu dla uchodźców Moria, zniszczonego w pożarze we wrześniu 2020 r. Była to druga wizyta papieża Franciszka w tym miejscu, bowiem po raz pierwszy odwiedził je 16 kwietnia 2016 r.
W spotkaniu na terenie ośrodka, do którego papież dojechał o godz. 10h45 czasu lokalnego, wzięło udział ok. 200 osób. Na miejscu został powitany przez prezydent Grecji Ekaterini Sakielaropulu, miejscowego metropolitę katolickiego, abp. Josifa Printeza oraz reprezentujące społeczność migrantów dziewczęta, które wręczyły papieżowi kwiaty. Na początku jednak Ojciec Święty przeszedł pomiędzy sektorami z kontenerami mieszkalnymi, wśród oczekujących na niego migrantów, błogosławiąc ich, pozdrawiając i wysłuchując w skrócie ich historii, a to nieformalne spotkanie trwało w sumie ponad 15 minut. Następnie, w akompaniamencie śpiewu w języku francuskim wykonanym przez chór złożony z migrantów z krajów afrykańskich, papież przeszedł do namiotu, w którym rozpoczęła się oficjalna część spotkania i gdzie powitał go wicedyrektor centrum dla uchodźców. Jako jedna z pierwszych, głos zabrała prezydent Grecji, która podkreśliła, że od ostatniej wizyty papieża sytuacja na wyspie Lesbos się poprawiła, a uchodźcy coraz częściej doświadczają solidarności i zrozumienia. Ekaterini Sakielaropulu podkreśliła, że obowiązkiem Europy jest, przy poszanowaniu zasad prawa międzynarodowego i praw podstawowych, nie dozwolenie na nieludzką instrumentalizację migrantów i uchodźców. Jednocześnie zauważyła, że obecność papieża w tym miejscu stanowi wymowne przesłanie nadziei i odpowiedzialności dla całej wspólnoty międzynarodowej.
Następnie, słowa powitania skierował do Franciszka metropolita Naksos, Andros, Tinos i Mykono abp Printez. Zaznaczył, że obecność papieża w tym miejscu stanowi zarówno umocnienie dla lokalnej wspólnoty wiernych, jak i wyraz troski Franciszka o migrantów i uchodźców. Wyraził też żal, że tamtejsi katolicy nie mogą spotkać się z papieżem na modlitwie w swojej maleńkiej świątyni.
Następnie zwierzchnik lokalnego Kościoła podkreślił wkład organizacji charytatywnej greckiego Kościoła katolickiego, Caritas Hellas w pomoc dla uchodźców. „Ojcze Święty, Twoje zainteresowanie uwrażliwia władze i tych, którzy podejmują wysiłki, aby wyprowadzić tych ludzi z impasu. Dziękujemy za to, że stałeś się głosem tych, którzy głosu nie mają. Twój jest głosem pokoju. Dziękujemy Ci za przypomnienie nam, że w obliczu każdego uchodźcy jesteśmy wezwani do dostrzeżenia oblicza Chrystusa” - powiedział abp Printezis.
Po powitaniach, przyszedł czas na świadectwa. Najpierw O swoim doświadczeniu uchodźcy opowiedział Ojcu Świętemu trzydziestoletni ojciec trojga dzieci i małżonek, Christian Tango Mukalya z Demokratycznej Republiki Konga. Wyznał, że przybył przed rokiem na Lesbos z dwojgiem dzieci. Trzecie wraz ze swą matką nie miało szansy dołączyć do niego w Grecji i do tej pory nie ma o nich żadnych wieści. Wyraził wdzięczność Franciszkowi, lokalnemu Kościołowi katolickiemu oraz władzom Grecji za okazaną pomoc. Nie krył trudności, jakie napotkał po drodze. Poprosił papieża i wszystkich zgromadzonych o modlitwę w intencji przezwyciężenia trudności, na jakie napotykają wszyscy uchodźcy, „abyśmy mogli znaleźć w Europie bezpieczne miejsce dla przyszłości naszych rodzin, a zwłaszcza dla naszych dzieci, które potrzebują dobrej edukacji” – powiedział uchodźca z Demokratycznej Republiki Konga.
Następnie, o swoim doświadczeniu w przyjmowaniu migrantów i uchodźców na Lesbos opowiedział Ojcu Świętemu przedstawiciel lokalnej wspólnoty katolickiej, Len Meachim. Podkreślił, że obecność osób ubiegających się o azyl stanowi dla tamtejszych wiernych wielkie ubogacenie. „Nasi bracia i siostry wnieśli nowe życie do naszej wspólnoty, i to nie tylko pod względem liczebności. Siła ich wiary i nadziei, pomimo cierpień w przeszłości i teraźniejszości, pomimo niespokojnej niepewności o przyszłość, była dla nas przykładem. Wzbogacili nasze nabożeństwa swoją radością, entuzjazmem, młodzieńczą witalnością i gorliwym uczestnictwem” – powiedział katolicki wolontariusz. Dodał, że tamtejsza wspólnota ofiarowała osobom ubiegającym się o azyl również wsparcie materialne, niezależnie od wyzwanego przez nie światopoglądu. Zaznaczył, że było to możliwe również dzięki wsparciu z zewnątrz, ale także pomocy niektórych wybitnych jednostek. „Wasza Świątobliwość, osoby ubiegające się o azyl przybywają tutaj w nadziei na nowe życie, życie warte przeżycia. Nasi przyjaciele w końcu opuszczają nas i tę wyspę, kontynuując swoją podróż. Mam głęboką nadzieję, że ręka przyjaźni zostanie wyciągnięta do nich i wesprze ich, gdy dotrą do ostatecznego celu, do ich «ziemi obiecanej». Moje osobiste doświadczenie prowadzi mnie do mocnego przekonania, że mają nam do dania równie wiele, jak my im” – powiedział papieżowi Len Meachim.
W odpowiedzi na wysłuchane świadectwa, głos zabrał Ojciec Święty. W swoim przemówieniu papież Franciszek zapewnił, że jego wizyta na wyspie Lesbos jest znakiem bliskości i zrozumienia sytuacji uchodźców, wobec której świat nie może pozostać obojętny. Stanowczo mówił o niewystarczających wysiłkach i wciąż obecnych uprzedzeniach, związanych z przyjmowaniem uchodźców na terenie Europy, a także o tym, że zamiast "zamykania się na najsłabszych" i nieustannego przerzucania się odpowiedzialnością za ich los, potrzeba szeroko zakrojonej polityki. Zaapelował: "proszę człowieka, każdego człowieka: przezwyciężajmy paraliż strachu, obojętność, która zabija, cyniczny brak zainteresowania, poprzez który w białych rękawiczkach skazujemy na śmierć tych, którzy są na marginesie! Przeciwstawmy się panującej myśli już u jej korzeni, tej myśli, która obraca się wokół własnego „ja”, wokół egoizmu indywidualnego i narodowego, który staje się miarą i kryterium wszystkiego”. Następnie papież wspomniał swoją wizytę na wyspie Lesbos 5 lat temu i, doceniając wkład wolontariuszy, państw i organizacji, które zaangażowały się w pomoc migrantom i rozwiązywanie kryzysu migracyjnego, ponownie podkreślił, że wysiłki te wciąż są niewystarczające, a obojętność na los migrantów jest tragedią. Skrytykował też budowanie murów i barier z drutów kolczastych na granicach. Franciszek przestrzegł też przed zideologizowanym przeciwstawianiu sobie bezpieczeństwa i solidarności, płaszczyzny lokalnej i uniwersalnej, czy też tradycji i otwartości. Przypomniał też, że współczesne społeczeństwo powinno mieć odwagę zawstydzić się losem pokrzywdzonych i podjąć konkretne działania, by odmienić ich los.
Papież zachęcił do rozwiązywania przyczyn kryzysów, a nie tylko tamowania ich skutków, czy uprawiania politycznej propagandy, zaznaczając, że nie ma prostych i jednostronnych rozwiązań dla złożonych kryzysów. Powracając do symbolu Morza Śródziemnego, które jest motywem pojawiającym się w niemal wszystkich papieskich przemówieniach podczas trwającej wizyty apostolskiej, Ojciec Święty przestrzegł, by owo "mare nostruum", które przez wieki łączyło ludy i cywilizacje i u wybrzeży którego Bóg stał się człowiekiem, nie stało się "mare mortuum", będącym świadkiem konfliktów i śmierci. Na zakończenie, podziękował za gościnną postawę narodu greckiego i zawierzył Matce Bożej rozwiązanie trwającego kryzysu, prosząc, by stała się wzorem obdarzania innych matczynym spojrzeniem i przedkładania konkretnej pomocy ponad ideologie.
Po zakończeniu przemówienia, papież Franciszek odmówił wspólnie z zebranymi modlitwę Anioł Pański. Następnie Ojciec Święty przyjął prezent podarowany przed dwie dziewczynki pochodzące z Kongo: książkę zawierającą historie i obrazki autorstwa dzieci, przebywających w centrum dla uchodźców. Pobłogosławił też dzieci, które spontanicznie podeszły do niego lub zostały przyprowadzone przez rodziców. Po zakończeniu spotkania, przeplatanego śpiewem afrykańskiego chóru, papież Franciszek udał się w drogę powrotną do Aten.