W dniach 4-6 grudnia Franciszek złoży wizytę apostolską w Grecji – odwiedzi Ateny i wyspę Lesbos. Hasłem jego 35. podroży zagranicznej są słowa „Otwórzmy się na niespodzianki Boga”.
Krótki rys historii Kościoła Grecji
Początki chrześcijaństwa w Grecji sięgają czasów apostolskich: apostoł Paweł przebywał w Filippi, Salonikach, Atenach i Koryncie. W pierwszych wiekach metropolita Salonik był odpowiedzialny za cały dzisiejszy obszar tego kraju. W VIII wieku cesarz wschodniorzymski Leon III podporządkował te ziemie patriarsze Konstantynopola. Jurysdykcja ta nie zmieniła się przez ponad 1000 lat i obowiązywała nawet w czasach Imperium Osmańskiego.
Po uzyskaniu przez Grecję państwowej niepodległości od Imperium Osmańskiego, Grecki Kościół Prawosławny ogłosił się niezależnym (autokefalicznym) w 1833 roku, co zostało uznane przez Patriarchat Konstantynopola w 1850 roku. W wyniku wojen bałkańskich na początku XX wieku, powierzchnia państwa greckiego powiększyła się o terytoria północne. Chociaż te tzw. Nowe Ziemie od 1928 roku formalnie należą do jurysdykcji patriarchatu ekumenicznego, to są one zarządzane przez Synod Greckiego Kościoła Prawosławnego. Jego "duchowym zwierzchnikiem" jest patriarcha ekumeniczny, a "głową administracyjną" arcybiskup Aten.
Z kolei Kościół na Krecie ma status półautonomiczny w stosunku do patriarchatu ekumenicznego, tzn. znajduje się poza strefą wpływów arcybiskupa Aten. Święta Góra Athos, wyspy Patmos i Dodekanez oraz dwa klasztory w północnej Grecji podlegają bezpośrednio jurysdykcji patriarchatu ekumenicznego, podobnie jak wszyscy prawosławni Grecy poza Grecją.
Kościół Grecji jest podzielony na 81 diecezji, w tym 36 diecezji na "Nowych Ziemiach". Należy do niej około dziesięciu milionów wiernych. Od 2008 na jego czele stoi arcybiskup Aten i całej Grecji Hieronim II (Liapis). Od 1977 roku Kościół ten ma status korporacji publicznej, która w swoich wewnętrznych sprawach może działać w dużej mierze niezależnie od państwa - i vice versa.
Drugie spotkanie z uchodźcami na Lesbos
"Papież chce zobaczyć ewolucję problemu uchodźców i owoce wysiłków Grecji w tej dziedzinie. Chce oświadczyć, iż Kościół i wszystkie narody Europy troszczą się o uchodźców i powiedzieć, że ciężar, jaki ponosi Grecja, powinien być uznany przez inne kraje europejskie" - uważa abp Josif Printezis, metropolita diecezji Naksos-Andros-Tinos-Mykonos. Zwraca uwagę, że obecnie warunki dla uchodźców są o wiele lepsze niż 7 lat temu. Po zniszczeniu przez pożar obozu Moria, w którym papież gościł w kwietniu 2016 r., powstał obóz przejściowy w Mavrovouni, niedaleko stolicy wyspy – Mytileny, w którym obecnie przebywa około 2,5 tys. osób. Z powodu pandemii liczba przybywających na wyspę spadła. Przyczyniło się do tego także porozumienie zawarte między Unią Europejską a Turcją. Dużo szybciej przebiegają procedury identyfikacji i przyznawania azylu, dzięki którym migranci mogą dostać się do Europy.
„Dla tak małej wspólnoty jak nasza, wizyta Papieża jest bardzo ważna, bo to dla nas znak, że nie jesteśmy opuszczeni, że możemy mieć poczucie bycia częścią większej wspólnoty całego Kościoła w świecie. Papież jest bardzo wyczulony na kwestię migrantów, zwłaszcza w ostatnich latach, gdy tak wielu ludzi straciło życie na morzu. Franciszek interesuje się także korzeniami tego zła, przyczynami dla których muszą uciekać ze swych krajów. To nie jest wizyta jednorazowa, dla dobrego PR-u. Papież naprawdę zabiega o lepsze życie i lepszą przyszłość dla migrantów“ - mówi abp Printeziz w rozmowie z Radiem Watykańskim.
Oczekiwania
W Grecji istnieje dziś bardzo dobra atmosfera dla papieskiej wizyty. "Franciszek był już na wyspie Lesbos. Dziś jest już w Grecji dobrze znany, cieszy się dużą popularnością. Grecy cenią jego działalność w świecie i jego świadectwo. Dlatego sądzę, że również dla niekatolików jego obecność będzie miała ważne znaczenie. Będzie to apel przede wszystkim o wiarę chrześcijańską, ale też o współpracę i podjęcie wszystkich tych ważnych tematów, które papież dziś promuje swoim świadectwem i licznymi podróżami“ – mówi abp Kontidis.
"Nie jestem wcale zaskoczony, że papież wraca do Grecji. Jest on człowiekiem nie tylko słów, ale też konkretnych działań. W 2013 r. powiedział, że chce «Kościoła ubogiego dla ubogich». Pragnienie to potwierdza się w całej jego posłudze duszpasterskiej w Kościele powszechnym, co wyraźnie widać w jego otwartości na odrzuconych, zmarginalizowanych społecznie, migrantów i uchodźców, którzy, jak sam mówi, żyją często w strasznych warunkach i godnych ubolewania sytuacjach. A w «Laudato si'» czytamy, że obojętność wobec powtarzających się tragedii, które spotykają tych nieszczęśliwych ludzi, wynika z utraty naszej indywidualnej i zbiorowej odpowiedzialności za te nasze siostry i braci, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji" – powiedział w rozmowie z watykańskim dziennikiem "L'Osservatore Romano" franciszkanin o. John Luke Gregory, który od wielu lat jest proboszczem parafii na wyspach Rodos i Kos, gdzie zajmuje się głównie przyjmowaniem i pomocą setkom mężczyzn, kobiet i dzieci z Bliskiego Wschodu (zwłaszcza Syryjczyków) i Afryki Północnej.
Jego zdaniem Franciszek jest po ich stronie i wspiera ich. "Mogę powiedzieć, że oni znają i nazywają go «Baba [Ojciec] Franciszek». Rozumieją, że czuje on ich ból, mówi w ich imieniu i zwraca uwagę całego świata na ich trudną sytuację" – dodał o. John.
W korytarzu klasztoru franciszkańskiego na Rodosie wiszą obok siebie obraz św. Franciszka i portret papieża. "Uchodźcy łączą ich i mówią po arabsku: «Franciszek i Franciszek!». To są małe znaki, które pozwalają nam zrozumieć, że kiedy ludzie są w potrzebie, to oczywiste jest, że wyznanie, kolor skóry, pochodzenie etniczne czy płeć nie mają znaczenia. Papież Franciszek udzielił «głosu tym, którzy go nie mają» i za to go kochamy, my i oni. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że znów jest wśród nas. Teraz możemy powtórzyć: «Witaj Babo Franciszku!»" – powiedział zakonnik.