Przystawili mu karabin do brzucha: „Nie masz wyboru!”. „Zawsze mam wybór”. Odpowiedział spokojnie trapista. Tym razem odeszli. Nie na długo.
Stopień czwarty
Z reguły św. Benedykta: „Czwarty stopień pokory: jeśli w sprawach trudnych i w przeciwnościach, a nawet doznając jakiejś krzywdy, zachowujemy w posłuszeństwie milczącą i świadomą cierpliwość, a znosząc wszystko nie słabniemy i nie odchodzimy, gdyż Pismo mówi: Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”.
Bracia nigdy nie oskarżali Christophera. Nie oceniali go. Nie pisnęli ani słówkiem o tym, że zwiał, a jednak on sam, śpiewając psalmy, nie potrafił początkowo spojrzeć im w oczy. Zmagał się. Był rozdarty. Nocą wył w celi: „Uratuj mnie. Odpowiedz!”. Po napadzie mnisi żyli w osaczeniu. „Bracia z gór” mogli wrócić w każdej chwili. – Niełatwo przyszło Christopherowi uporać się z pewnym poczuciem winy i obawą, że mimo wszystko zachował się jak tchórz – opowiada o. Michał Zioło. – Z drugiej strony było to dobrą lekcją pokory, która wzmogła w nim jeszcze bardziej miłość do Chrystusa oraz pozostałych braci, dając przy tym jeszcze większą wolność w obliczu śmierci, która mogła nadejść lada chwila.
Każdego dnia w Algierii lała się krew. Brutalnie zamordowano chorwackich robotników, katolickie mniszki. Mieszkańcy Tibhirine zamknęli się w skorupie lęku. Bali się bojówek swych radykalnych rodaków. A zamknięci za bramą klasztoru trapiści głosowali: Zostać? Wyjechać do bezpiecznej, pachnącej lawendą Francji? Zostali.
Brat Christopher notował: „24.03.1994: Rano brat Luc rzucił: »Śmierć? Mam to gdzieś, nie boję się ani terrorystów, ani policji«. A ja... patrzę na Ciebie, Jezu. Twoje przejęcie w obliczu śmierci – śmierci Łazarza i tej, która przyjdzie po Ciebie. Tym, co się liczy naprawdę, jest złączenie z Tobą: jeśli ktoś zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki. Dzięki Tobie przekraczam pojęcie, obraz śmierci. Pozwalasz mi nie uważać się za bohatera, męczennika...
27.03.1994: …I jeszcze ten mężczyzna w Bologhine, który zabrał ranionego przez terrorystę policjanta leżącego pośrodku ulicy. Zabrał go do swego samochodu i zawiózł do szpitala – w ten sposób ratując mu życie. Tydzień później został zabity”.
Stopień siódmy
Z reguły św. Benedykta: „ Siódmy stopień pokory: jeżeli mnich nie tylko ustami wyznaje, że jest najpodlejszy i najsłabszy ze wszystkich, lecz jest o tym również najgłębiej przekonany, upokarza się i mówi z Prorokiem: Ja zaś jestem robak, a nie człowiek”.
W nocy z 26 na 27 marca 1996 roku w najczarniejszych latach terroru w Algierii terroryści ponownie załomotali do bram klasztoru. Wywlekli z niego siedmiu mnichów.
Z dziennika o. Christophera: „10.07.1994: Tego ranka spotkanie z Christianem. Wspomina o śmierci. I trochę o niej rozmawiamy. »Właśnie to – mówi – uległo we mnie zmianie: stosunek do śmierci. Stała się częścią mojego życia«. Czy to jakaś chorobliwa myśl? Jest we mnie, lecz nie budzi niepokoju, że któryś z nas, Christian albo ja, niebawem umrze.
Marcin Jakimowicz