Wraz z ukonstytuowaniem się we wtorek nowego Bundestagu oficjalnie skończyła się kadencja kanclerz Angeli Merkel i jej ministrów. Rząd kontynuuje jednak działalność do czasu zaprzysiężenia nowego gabinetu. Trwają negocjacje koalicyjne SPD, Zielonych i FDP. Ich rząd mógłby powstać w połowie grudnia.
Oznacza to, że Niemcy będą prawdopodobnie miały rząd tymczasowy przez około sześć tygodni.
"Ogólnie rzecz biorąc, rząd tymczasowy musi zachować jak największą powściągliwość polityczną. Panuje zgoda co do tego, że nie powinien już podejmować decyzji wiążących dla rządu, który go zastąpi. Dotyczy to również polityki zagranicznej" - pisze tygodnik "Spiegel".
Kanclerz Merkel ma jednak przed sobą jeszcze dwie ważne podróże zagraniczne. W sobotę uda się do Rzymu na szczyt G20, który skupi się na ochronie klimatu, zwalczaniu pandemii i łagodzeniu gospodarczych skutków kryzysu koronawirusa. Na początku przyszłego tygodnia Merkel będzie przemawiać na światowej konferencji klimatycznej w Glasgow w Szkocji.
Teoretycznie gabinet tymczasowy może rządzić jeszcze przez kilka miesięcy. Nie ma terminu, w którym Bundestag musi wybrać nowego kanclerza. Najdłuższy okres z rządem tymczasowym zanotowano po wyborach w 2017 roku. Trwał on od 24 października 2017 r. do 14 marca 2018 r., czyli prawie pięć miesięcy.
Jednak partie prowadzące od ubiegłego tygodnia negocjacje koalicyjne - socjaldemokratyczna SPD, Zieloni i FDP - mają ambicje powołania rządu jeszcze w tym roku. Olaf Scholz mógłby zostać wybrany na kanclerza w pierwszej połowie grudnia.
W ubiegły czwartek przed rozpoczęciem oficjalnych negocjacji przedstawiciele SPD, Zielonych i FDP przedstawili harmonogram prac, mających doprowadzić do powstania koalicji rządowej.
Sekretarz generalny SPD Lars Klingbeil, sekretarz zarządu federalnego Zielonych Michael Kellner i sekretarz generalny FDP Volker Wissing poinformowali, że eksperci polityczni wszystkich trzech partii pracują nad wspólnym programem rządowym w 22 grupach roboczych.
Wissing powiedział, że umowa powinna zostać przedstawiona do końca listopada. Następnie wyniki negocjacji muszą zostać zatwierdzone przez gremia partyjne. W tygodniu rozpoczynającym się 6 grudnia ma zostać wybrany nowy kanclerz federalny i utworzony nowy rząd. Przyznał, że "to ambitny" plan.
W dwunastostronicowym dokumencie zaprezentowanym po rozmowach wstępnych prowadzonych przed rozpoczęciem negocjacji przywódcy trzech partii sformułowali wspólne cele. Dokument daje wgląd w plany ewentualnej koalicji.
W odniesieniu do jednego z głównych punktów spornych - podatków - partie zadeklarowały, że nie powinno być żadnych podwyżek. Ustawowa płaca minimalna ma zostać podniesiona w pierwszym roku rządów do 12 euro za godzinę.
Ewentualni partnerzy koalicyjni chcą szybszego wycofania się Niemiec z produkcji energii elektrycznej z węgla. Jeśli chodzi o harmonogram, w dokumencie stwierdza się: "Najlepiej byłoby, gdyby cel ten został osiągnięty do roku 2030". Do końca 2022 r. ma zostać opracowany nadzwyczajny program ochrony klimatu.
Partie są zgodne, że nie będzie żadnych cięć w emeryturach, ani podniesienia ustawowego wieku emerytalnego. Zasiłek Hartz IV ma zostać zastąpiony przez dochód obywatelski.
SPD, Zieloni i FDP zgodzili się, że w Niemczech nie powinno istnieć ogólne ograniczenie prędkości, co było jednym z goręcej dyskutowanych tematów w kampanii wyborczej.
Możliwa przyszła koalicja przewiduje budowę 400 tys. nowych mieszkań rocznie, z czego 100 tys. miałoby być finansowane ze środków publicznych.
Wiek wyborczy w wyborach do Bundestagu i Parlamentu Europejskiego ma zostać obniżony do 16 lat, a ordynacja wyborcza ma zostać znowelizowana "w celu trwałego zapobieżenia rozrostowi niemieckiego Bundestagu".
Czy partie uzyskają porozumienie koalicyjne w tak ekspresowym tempie, pozostaje kwestia otwartą. Po wyborach federalnych w 2017 roku po fiasku rozmów między CDU/CSU, Zielonymi i FDP doszło do zawarcia koalicji między CDU/CSU i SPD - przypomina telewizja ARD.
W wyborach do Bundestagu z 26 września najsilniejszą partią okazała się SPD, zdobywając 25,7 proc. głosów. Unia CDU/CSU spadła do historycznie najniższego poziomu 24,1 proc., ale nie zrezygnowała z możliwości utworzenia rządu. Na trzecim miejscu uplasowali się Zieloni - 14,8 proc., a za nimi FDP - 11,5 proc. Prawicowo-populistyczna AfD uzyskała 10,3 proc. głosów.