Sporo ludzi chce dowiedzieć się i rozmawiać o Stanisławie Leszczyńskiej. Zauważam wręcz pewne "zapotrzebowanie" na Leszczyńską - mówi Maria Stachurska, reżyser filmu "Położna".
Film otrzymał główną nagrodę, Złoty Opornik, w konkursie polskich filmów dokumentalnych w ramach Międzynarodowego Festiwalu Filmowego "Niepokorni Niezłomni Wyklęci".
Stanisława Leszczyńska - heroiczna akuszerka z KL Auschwitz-Birkenau, była prywatnie ciocią reżyserki.
- Zapamiętałam ją jako osobę bardzo powściągliwą i małomówną, a jednocześnie serdeczną i bardzo gościnną. Często zanurzoną w modlitwie z różańcem w ręku. Wzbudzała wielki respekt, była autorytetem. Była opiniotwórcza, każdy w rodzinie liczył się z jej zdaniem. Jako dziecko, a następnie nastolatka podchodziłam do niej z szacunkiem i pewnym dystansem. Dzisiaj coraz rzadziej w rodzinach można spotkać takie osoby, które są wymagające i sprawiające, że wszyscy się liczą z ich opinią. Jako młoda dziewczyna przeżywałam spotkania z nią z pewną bojaźnią. Dziś jednak powiedziałabym, że to nie była bojaźń, ale respekt przed nią.
Będąc w Auschwitz, Leszczyńska sprzeciwiła się samemu dr. Josefowi Mengele - "aniołowi zagłady", jak nazywano tego "lekarza". Czy po wojnie Leszczyńska opowiadała o tym swojej rodzinie?
- Ten temat nigdy nie był poruszany w naszej rodzinie, ponieważ sama ciocia nigdy nie opowiadała o tym okresie swojego życia. Oczywiście każdy wiedział, że była w obozie, miała przecież numer na przedramieniu. Wtedy powstał też dla potrzeb Izby Lekarskiej "Raport położnej z Oświęcimia", w którym opisała, co tam się działo. Ale opowiadać o tym nie chciała Myślę, że nie chciała wspominać tamtego piekła, ale też nie chciała wzbudzać nienawiści do narodu niemieckiego. Muszę przyznać, że tak naprawdę o tym, że mamy w rodzinie bohaterkę, dowiedzieliśmy się dopiero w dniu jej pogrzebu. Wówczas to dzieci, których porody przyjęła i którym udało się przeżyć, oraz ich matki powiedziały, że nasza ciocia wykazała się wielką heroicznością, że była bohaterką. To była opinia świadków tamtego czasu. Obserwuję duże zainteresowanie jej osobą, ludzie chcą jak najwięcej wiedzieć o Leszczyńskiej, modlą się za jej wstawiennictwem. Inicjatywa wychodzi zawsze od osób, które nie były z nią spokrewnione, dla których była wręcz osobą obcą, a stała się im bliska. Jest to dla mnie niecodzienna sytuacja, ale świadcząca o jej wielkości.
Z tego, co ona sama powiedziała, wynika, że przyjęła ponad trzy tysiące porodów. Większość tych dzieci zmarło jednak w obozie w skutek głodu, zimna, eksperymentów medycznych, jakim były poddawane, oraz z wycieńczenia. Podobne losy spotkały również ich matki.Obóz przeżyło natomiast chyba tylko sześćdziesięcioro dzieci
- Kiedy jeżdżę po Polsce na spotkania poświęcone Leszczyńskiej, widzę licznie zgromadzone osoby, które chcą słuchać i rozmawiać o cioci. I to jest ważne, bo do tej pory bardziej znany był morderca niż bohater. Powiedzmy szczerze, o dr. Mengele słyszał cały świat, a o Leszczyńskiej nawet nie każdy Polak. Pora to zmienić. Zacznijmy więcej mówić o bohaterach. Nadchodzi ich czas- mówi reżyserka.