Beatyfikacja kard. Wyszyńskiego i Matki Czackiej z pewnością zatrzyma nas w biegu i da moment do zastanowienia – ocenia w rozmowie z KAI abp Wojciech Polak. Zdaniem Prymasa Polski to wydarzenie może być szansą dla Kościoła przeżywającego kryzys ale potrzebna jest pokora, modlitwa i zaufanie Bogu. Podkreśla, że Kościół "musi być Kościołem dla wszystkich, a nie wspólnotą jednej bańki".
Metropolita gnieźnieński mówi też o dziedzictwie nowych polskich Błogosławionych, o tym czego dziś najbardziej potrzeba Kościołowi w Polsce oraz o nadziejach związanych z październikową wizytą biskupów ad limina Apostolorum.
Zapraszamy do serwisu specjalnego: BEATYFIKACJA PRYMASA TYSIĄCLECIA
Publikujemy treść rozmowy:
Tomasz Królak (KAI): Beatyfikacja to nie nagroda dla wynoszonych na ołtarze, ale zobowiązanie, jakie Kościół nakłada na żyjących. Czy w kontekście kard. Wyszyńskiego i Matki Czackiej wystarczająco dobrze o tym pamiętamy?
Abp Wojciech Polak: Niebezpieczeństwo zredukowania tej beatyfikacji do podziwiania wielkich postaci z czasów minionych rzeczywiście istnieje. Podobnie jak pokusa, by traktować nadchodzące wydarzenia po prostu jako „upamiętnienie” tych dwojga. Świadczyłoby to o niezrozumieniu tego, czym jest beatyfikacja i mogłoby przyćmić istotę sprawy. Bo beatyfikacja jest wyzwaniem dla nas.
Nie możemy więc zatrzymać się na wspominaniu postaci Stefana Wyszyńskiego i Elżbiety Róży Czackiej, ograniczając w dodatku spojrzenie na nich do kontekstu historycznego, w którym żyli. Musimy dostrzec i wydobyć z ich postaw, życia i słów to wszystko, co ma wartość nieprzemijającą, co wychodzi poza historię, poza konkretne miejsca, wyzwania i czasy, w których żyli. Ich przesłanie ma istotną wartość dla dzisiejszego człowieka, pozostaje aktualne. Wszystko będzie zależało od tego, jak do tych postaci podejdziemy; czy się w nie wsłuchamy, żeby usłyszeć to, co obydwoje mówili, jak na co dzień postępowali.
Warto wspomnieć, że podejście Matki Czackiej do kwestii niepełnosprawności było wręcz rewolucyjne. Niedawno zakończyły się Igrzyska Paraolimpijskie. Mogliśmy obserwować zmagania sportowe osób niepełnosprawnych, ale widzimy też, jak dziś takie osoby mogą w społeczeństwie funkcjonować. Osoba niepełnosprawna jest w społeczeństwie osobą pełnosprawną. A tego właśnie uczyła i do tego dążyła Matka Czacka.
I to w czasach, gdy dziecko niewidome wypychane było na margines społeczeństwa.
- Tak, wtedy była to kompletna rewolucja! Nie wystarczy powiedzieć, że zawdzięczamy jej taką zmianę w postawie wobec niewidomych, ale wręcz wytyczenie drogi, którą dziś idziemy. Wspomniałem o niepełnosprawnych w obszarze sportu, ale chodzi też o uznanie ich podmiotowości także w innych wymiarach: w pracy, czy w dziedzinie zaangażowania społecznego. Do takiej społecznej przemiany przyczyniło się także dziedzictwo Matki Czackiej.
Nadchodząca beatyfikacja ma, jak sądzę, ogromny potencjał, bo przesłanie tych postaci, dobrze odczytane i choć „trochę” wcielone w życie, mogłoby odmienić naszą rzeczywistość, zaradzić poważnym niepokojom, które przeżywamy i w Polsce i w Kościele. Wierzy Ksiądz Prymas, że ta beatyfikacja odmieni nas, choćby w niewielkim stopniu?
- Z pewnością zatrzyma nas w biegu i da moment do zastanowienia. Przynajmniej tyle. A czy nas odmieni i czy będzie to odmiana trwała? Cóż, trzeba powiedzieć, że beatyfikacja to jest wyniesienie na ołtarze osoby czy osób, które mają być orędownikami w naszych modlitwach. To są postaci, które poprzez realizację przykazania miłości Boga i bliźniego, dają nam pewien wzór postępowania. Najlepiej mówi nam o tym jedna z prefacji o świętych, wskazując, że „przykład świętych nas pobudza” - i to jest ten pożądany kierunek na dziś - zaś „ich bratnia modlitwa nas wspomaga”. Nie możemy o tym zapominać. Wierzymy w świętych obcowanie, a więc w to, że osoby, które zostają przez Kościół ogłoszone świętymi „ciągną” nas wzwyż i wydobywają z różnych dołów, a więc realnie nam pomagają. Wierzymy w wymianę dóbr duchowych, które dokonują się między osobą świętą a człowiekiem, który za jej przyczyną otrzymuje takie czy inne Boże dary, o ile oczywiście na nie się otworzy.
Nadchodząca beatyfikacja może być o tyle szansą dla Kościoła w jego trudnej, kryzysowej sytuacji, o ile dostrzeżemy, że wyjście z kryzysu nie dokona się tylko o naszych siłach. Jeżeli nie zaufamy Panu Bogu tak, jak oni; jeżeli - jako chrześcijanie, katolicy i cały Kościół - nie będziemy zwracać się do Pana Boga w modlitwie; jeżeli zamiast pokory będziemy mieć tylko przekonanie, że dzieło zmiany, wyjścia z kryzysu, nawrócenia dokona się naszymi rękami - to wtedy to wydarzenie będzie krótkotrwałym wzlotem. Musimy też uwierzyć słowom Jezusa: „Beze Mnie nic uczynić nie możecie”. Beatyfikacja przypomina nam także o tym.
Matka Czacka i kardynał Wyszyński nie zostali świętymi dlatego, że „zawzięli” się w życiu, chcąc za wszelką cenę realizować dobro przełamując siebie, ale dlatego, że odpowiadali na dar Boży, który został im dany. Ich beatyfikację powinniśmy więc potraktować także jako okazję do odkrycia czym my zostaliśmy obdarowani oraz jakie jest nasze powołanie.