Beatyfikacja kard. Wyszyńskiego i Matki Czackiej z pewnością zatrzyma nas w biegu i da moment do zastanowienia – ocenia w rozmowie z KAI abp Wojciech Polak. Zdaniem Prymasa Polski to wydarzenie może być szansą dla Kościoła przeżywającego kryzys ale potrzebna jest pokora, modlitwa i zaufanie Bogu. Podkreśla, że Kościół "musi być Kościołem dla wszystkich, a nie wspólnotą jednej bańki".
Bywały jednak takie uroczystości religijne, także za naszych czasów, które „odmieniały oblicze tej ziemi”. Może ta beatyfikacja odmieni Polskę tak, jak pamiętne słowa Jana Pawła II z 1979 roku? Wtedy - przy asystencji Ducha Świętego, jak wierzymy - ludzie zmienili jednak świat…
- Tak, ale trzeba pamiętać, że Jan Paweł II nie przyjechał na ówczesny Plac Zwycięstwa mając napisany gotowy scenariusz, który chciał wyreżyserować. To się udało dlatego, że papież otworzył nas na Ducha Bożego. W tym wołaniu: „Niech zstąpi Duch Twój, i odnowi oblicze ziemi” pokazał, że moc jest z Boga.
Oczywiście, trzeba to teraz podjąć i z tą mocą współpracować, trzeba się przebudzić. Jednocześnie jednak musimy pamiętać o słowach Franciszka, który przestrzega przed pokusą pelagianizmu, co mogłoby przejawiać się dziś w przekonaniu, że oto my sami zmienimy „oblicze tej ziemi”. Tymczasem widzimy, jak się zmienia - w wielu sytuacjach jest wręcz gorzej.
Beatyfikacji musi więc towarzyszyć nasze otwarcie na Ducha. A następnie potrzebne jest realizowanie tego, co ten Duch będzie w nas wzbudzał. Gdyby ci nowi beatyfikowani nie otwarli się na Ducha Bożego, to dzieła, jakie w życiu realizowali tak by nie wyglądały.
Wspomniał Ksiądz Prymas o rewolucyjnej postawie Matki Czackiej. Myślę, że także słowa Obydwojga mają rewolucyjny potencjał, z tym, że skierowany na budowanie a nie niszczenie. Weźmy choćby jego dziesięciopunktowe ABC Społecznej Krucjaty Miłości i wskazanie: „Szanuj każdego człowieka, bo Chrystus w nim żyje” albo „Czyń dobrze każdemu, jakbyś pragnął, aby tobie tak czyniono”. Matka Czacka „dopowiada”, że miłość „widzi istotną wartość człowieka, nie zważając na usterki lub drobne śmieszności”. Ich myślenie idzie zdecydowanie pod prąd temu, w czym żyjemy i czym oddychamy…
- Zastanawiające jest właśnie to, jak daleko odeszliśmy od, zdawałoby się, tak oczywistych filarów duchowości chrześcijańskiej czy nawet myśli humanistycznej, określającej zasady międzyludzkich relacji.
Wezwania Społecznej Krucjaty Miłości mają swój background związany z ówczesną rzeczywistością - wyrosły z doświadczeń połowy ubiegłego wieku. Ale są to jednocześnie zdania żywcem wyjęte z Ewangelii. I co bardzo istotne, nie zawężają kręgu odbiorców do ludzi, którzy przyjmują Ewangelię.
Dziś nasze społeczeństwo, przy całym otwarciu na humanizm, na prawa człowieka i jego wolności, jest „formatowane” na pewien konkretny sposób. Chodzi bowiem o takie zmiany w rozumieniu człowieka i jego ludzkiej natury, które daleko odbiegają od tego, co stanowiło dotychczasowe dziedzictwo chrześcijańskie. Natomiast nauczanie Wyszyńskiego i Czackiej mówi, że jest jednak pewien dar człowieczeństwa, który wykracza poza nasze wyobrażenia; to jest dar, który jest nam dany w obrazie i podobieństwie na wzór Boga, a także w wolności, która jest nam dana i która jest wolnością stworzenia, a nie Stwórcy.
Zgadzam się z tezami książki Surdykowskiego „Nadzieja na sensowność świata”, że współczesny świat, także za sprawą rewolucji informatycznej i kulturowej, zagubił wymiar tajemnicy, misterium człowieka, które odkrywamy patrząc w człowieka głębiej. A o to właśnie apelują Prymas Wyszyński i Matka Czacka. I w tym sensie te ich wezwania to kontrrewolucja wobec tego, co dzieje się obecnie.
Tak, powinniśmy dziś pytać o to, jak daleko odeszliśmy od podstawowych elementów chrześcijańskiej duchowości i po prostu humanizmu. Pomimo, iż mogłoby się wydawać, że w stosunku do lat, w których nowi błogosławieni żyli i formułowali swoje przesłanie, relacja człowieka do człowieka jest dużo bardziej, by tak rzec, ludzka. Bardzo mocno zmienił się kontekst funkcjonowania człowieka, ale sam człowiek nie stał się przez to lepszy - ani wobec siebie, ani wobec drugiego.