Mija 81 lat od powstania ekumenicznej Wspólnoty Taizé. W środku II wojny światowej, 25-letni Szwajcar, Roger Schütz, zatrzymał się w jednej z wiosek w Burgundii, kupił opuszczony dom i zaczął wraz z siostrą Geneviève ukrywać Żydów oraz uchodźców.
Dojrzewało w nim pragnienie stworzenia ekumenicznej wspólnoty, żyjącej na wzór Ewangelii, która byłaby znakiem pojednania między chrześcijanami. Z czasem dołączyli do niego dwaj studenci z Lyonu, którzy przeczytali napisaną przez Rogera książeczkę, wyjaśniającą jego ideał życia.
Stopniowo do pierwszych braci dołączali inni młodzi ludzie i na Wielkanoc 1949 r., w kościele w Taizé, udostępnionym im do modlitwy wspólnotowej, dzięki zezwoleniu nuncjusza Angelo Giuseppe Roncallego (przyszłego papieża Jana XXIII), siedmiu mężczyzn zobowiązało się do celibatu oraz prostego życia we wspólnocie.
Taizé do dziś gości uchodźców, jednak obecnie wioska znana jest ze spotkań tysięcy młodych ludzi, którzy przybywają tutaj w poszukiwaniu Boga. „Choć od czasów ślubów pierwszych braci świat bardzo się zmienił, to intuicja brata Rogera pozostaje wciąż aktualna: wprowadzić Boga w pęknięcia świata” – powiedział w rozmowie z Radiem Watykańskim brat Aloise, stojący obecnie na czele wspólnoty.
„Młodzi ludzie szukają w Kościele domu. Chcą być przyjęci takimi, jakimi są. A kiedy rodzi się zaufanie, to wówczas zaczynają także słuchać przesłania Ewangelii. Jednak pierwszą rzeczą jest budzenie zaufania u młodych ludzi, a także przyjęcie ich na wspólnej modlitwie. Bardzo ważne jest wspólne słuchanie Słowa Bożego, milczenie, wysłuchanie tego, co mają do powiedzenia, spotkanie twarzą w twarz, jeśli chcą porozmawiać – powiedział w rozmowie z papieską rozgłośnią brat Aloise. – Młodzi szukają w Kościele uszu i serc, które przyjmą ich serdecznie oraz z normalnością. Myślę, że powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na towarzyszenie duchowe, sprawowane nie tylko przez księży, zakonników i zakonnice, ale także przez świeckich, kobiety i mężczyzn, którzy są w Kościele po to, aby przyjmować, słuchać oraz towarzyszyć młodym ludziom.“
Łukasz Sośniak SJ