Myślenie o tym, że chrześcijańska liturgia nie może się rozwijać i zmieniać, jest tak samo nieuprawnione, jak pogląd, że idealne w niej jest tylko to, co rzymskie, a to, co pozarzymskie – wyłącznie dopuszczalne. Takie przekonania są w gruncie rzeczy niezgodne z duchem samej liturgii, co więcej – w pewien sposób lekceważą również wartość jej mocno nieformalnych i słabo skodyfikowane starochrześcijańskich początków.
15.08.2021 17:18 GOSC.PL
Jak wyglądała pierwotna chrześcijańska liturgia? Nie mamy na ten temat zbyt wielu informacji. Jednak źródła, którymi dysponujemy, pozwalają stwierdzić, że była ona zdecydowanie liturgią domową. Chrześcijanie „łamali chleb” w domu, istotą było jednak nie tyle miejsce fizyczne, ile przekonanie, że uczniowie Chrystusa sami są świątynią – duchowym domem Boga i tam, gdzie się gromadzą w Jego imię, tam jest z nimi Pan. Centralnym punktem liturgii antycznego Kościoła było sprawowanie uczty Pańskiej – początkowo w połączeniu z posiłkiem (agapą). Łamano chleb z radością i prostotą serca, a celebrowaniu uczty towarzyszyło czytanie Słowa Bożego – Starego Testamentu, listów apostołów, które poszczególne gminy wymieniały między sobą, oraz przepowiadanie Ewangelii, zwanej przez św. Justyna „pamiętnikami apostołów”. Ucztę łączono z modlitwami wielbiącymi i prośbami; posługiwano się także niektórymi aklamacjami przejętymi z judaizmu. Pewien schemat sprawowania Mszy Świętej można znaleźć chociażby w „Apologii” św. Justyna. Trzeba wszak podkreślić, że teksty publicznych modlitw w czasie liturgii były wówczas improwizowane – głównie wokół uwielbienia i podziwu dla Bożych dzieł. Łączyło się to z silnym przekonaniem, że Chrystus dał swoim wyznawcom Chleb eucharystyczny jako pamiątkę swej męki, aby pełniej przeżywali Jego obecność wśród nich i za wszystko Bogu dziękowali. Tak też traktowano Mszę Świętą – jako Eucharystie, wielkie wspólne dziękczynienie.
Starochrześcijańska liturgia była bardzo mocno powiązana z miłością bliźniego w życiu codziennym, co miało stanowić jej naturalne przedłużenie. Z liturgii wyrastał impuls do podjęcia aktywnej postawy misyjnej w świecie, a zatem do głoszenia Ewangelii drugiemu człowiekowi. Z kolei sama Eucharystia była mocno chrystocentryczna i posiadała charakter wybitnie wspólnotowy. Była także bardzo radosna i skierowana ku doskonałemu wypełnieniu się w powtórnym przyjściu Jezusa. Początkowo przewodniczyli jej apostołowie, a po ich śmierci kolegium przełożonych, któremu przewodził biskup. Swoją funkcję mieli w niej również diakoni. W wielu gminach chrześcijańskich – głównie pochodzenia pogańskiego – pojawił się również silnie obecny element pneumatologiczny, intensywniej akcentujący ponadnaturalne działanie Ducha Świętego we wspólnocie wierzących. Łączył się on z występowaniem darów charyzmatycznych – m.in. darów prorokowania, języków oraz natchnionego nauczania, które intensywniej ujawniały się w tych gminach – także w czasie sprawowania liturgii.
Od samego początku chrześcijańska liturgia ewoluowała. Oczywiście, nie zmieniały się w niej elementy istotne – związane głównie z konsekracją chleba i wina oraz przekonaniem o realnej obecności Pana pod postaciami Ciała i Krwi. Sama jednak struktura Eucharystii podlegała wielu modyfikacjom. Jednym z ważnych etapów był rozwój liturgii po reskrypcie mediolańskim, związany z przeniesieniem się chrześcijan do świątyń, a także wprowadzeniem do celebracji liturgicznej pewnych elementów związanych z protokołem dworskim, akcentujących Boży majestat. Intymny, „domowy” charakter liturgii przednicejskiej zastąpiły celebracje bardziej ceremonialne; rozwinął się też śpiew liturgiczny. W tym okresie czasu silniej dają o sobie znać różnice w sprawowaniu liturgii między ośrodkami monastycznymi a siedzibami biskupów (ośrodkami katedralnymi) a następnie – między Kościołami zachodniego i wschodniego chrześcijaństwa. Na Zachodzie rodzą się liczne kolekty i prefacje; na wschodzie – anafory. Pewna część tworzonych spontanicznie tekstów liturgicznych i modlitw zostaje skodyfikowana – inne porzuca się jako niezgodne z doktryną. Wykształca się również cały szereg tak zwanych rodzin liturgicznych w obrębie wschodniego i zachodniego chrześcijaństwa, a w ich ramach – wiele liturgicznych rytów.
Dalsza historia rozwoju chrześcijańskiej liturgii to nieustanne napięcie między potrzebą jej dopasowania do zmieniających się przez wieki warunków kulturowych i społecznych, a koniecznością porządkowania rozwijających się liturgicznych tradycji, dbania o nienaruszalność istoty Eucharystii oraz o ciągły mądry powrót do jej źródeł. Jednym z etapów tego procesu był Sobór Trydencki – etapem ważnym, bardzo wówczas potrzebnym ale nie ostatecznym. Później w kwestii liturgii wiele się jeszcze w Kościele działo – wystarczy wspomnieć chociażby zainicjowany w XIX wieku i nasilający w XX wieku tak zwany ruch liturgiczny oraz – oczywiście – Sobór Watykański II. Próba zatrzymania tej niezwykle barwnej i wielowątkowej tradycji na pewnym etapie oraz apodyktycznego przekreślania wszystkiego, co nastąpiło później, jest niezgodna z dynamiką i duchem samej liturgii. Co więcej, stanowi także formę niewiary w to, że Duch Święty posługuje się historią i rozwojem liturgii, a Kościół i kolejni papieże, dokonując w niej uprawnionych zmian, mają na celu to, abyśmy pełniej żyli tajemnicami, z których wyrosła, a nie jej zniszczenie.
Aleksander Bańka
Korzystałem z: B. Nadolski, „Liturgika”. T. 1: „Liturgika fundamentalna”, Poznań 1989, s. 31–63.
Aleksander Bańka