O jaką liturgię walczymy?

Myślenie o tym, że chrześcijańska liturgia nie może się rozwijać i zmieniać, jest tak samo nieuprawnione, jak pogląd, że idealne w niej jest tylko to, co rzymskie, a to, co pozarzymskie – wyłącznie dopuszczalne. Takie przekonania są w gruncie rzeczy niezgodne z duchem samej liturgii, co więcej – w pewien sposób lekceważą również wartość jej mocno nieformalnych i słabo skodyfikowane starochrześcijańskich początków.  

Jak wyglądała pierwotna chrześcijańska liturgia? Nie mamy na ten temat zbyt wielu informacji. Jednak źródła, którymi dysponujemy, pozwalają stwierdzić, że była ona zdecydowanie liturgią domową. Chrześcijanie „łamali chleb” w domu, istotą było jednak nie tyle miejsce fizyczne, ile przekonanie, że uczniowie Chrystusa sami są świątynią – duchowym domem Boga i tam, gdzie się gromadzą w Jego imię, tam jest z nimi Pan. Centralnym punktem liturgii antycznego Kościoła było sprawowanie uczty Pańskiej – początkowo w połączeniu z posiłkiem (agapą). Łamano chleb z radością i prostotą serca, a celebrowaniu uczty towarzyszyło czytanie Słowa Bożego – Starego Testamentu, listów apostołów, które poszczególne gminy wymieniały między sobą, oraz przepowiadanie Ewangelii, zwanej przez św. Justyna „pamiętnikami apostołów”. Ucztę łączono z modlitwami wielbiącymi i prośbami; posługiwano się także niektórymi aklamacjami przejętymi z judaizmu. Pewien schemat sprawowania Mszy Świętej można znaleźć chociażby w „Apologii” św. Justyna. Trzeba wszak podkreślić, że teksty publicznych modlitw w czasie liturgii były wówczas improwizowane – głównie wokół uwielbienia i podziwu dla Bożych dzieł. Łączyło się to z silnym przekonaniem, że Chrystus dał swoim wyznawcom Chleb eucharystyczny jako pamiątkę swej męki, aby pełniej przeżywali Jego obecność wśród nich i za wszystko Bogu dziękowali. Tak też traktowano Mszę Świętą – jako Eucharystie, wielkie wspólne dziękczynienie. 

Starochrześcijańska liturgia była bardzo mocno powiązana z miłością bliźniego w życiu codziennym, co miało stanowić jej naturalne przedłużenie. Z liturgii wyrastał impuls do podjęcia aktywnej postawy misyjnej w świecie, a zatem do głoszenia Ewangelii drugiemu człowiekowi. Z kolei sama Eucharystia była mocno chrystocentryczna i posiadała charakter wybitnie wspólnotowy. Była także bardzo radosna i skierowana ku doskonałemu wypełnieniu się w powtórnym przyjściu Jezusa. Początkowo przewodniczyli jej apostołowie, a po ich śmierci kolegium przełożonych, któremu przewodził biskup. Swoją funkcję mieli w niej również diakoni. W wielu gminach chrześcijańskich – głównie pochodzenia pogańskiego – pojawił się również silnie obecny element pneumatologiczny, intensywniej akcentujący ponadnaturalne działanie Ducha Świętego we wspólnocie wierzących. Łączył się on z występowaniem darów charyzmatycznych – m.in. darów prorokowania, języków oraz natchnionego nauczania, które intensywniej ujawniały się w  tych gminach – także w czasie sprawowania liturgii.

Od samego początku chrześcijańska liturgia ewoluowała. Oczywiście, nie zmieniały się w niej elementy istotne – związane głównie z konsekracją chleba i wina oraz przekonaniem o realnej obecności Pana pod postaciami Ciała i Krwi. Sama jednak struktura Eucharystii podlegała wielu modyfikacjom. Jednym z ważnych etapów był rozwój liturgii po reskrypcie mediolańskim, związany z przeniesieniem się chrześcijan do świątyń, a także wprowadzeniem do celebracji liturgicznej pewnych elementów związanych z protokołem dworskim, akcentujących Boży majestat. Intymny, „domowy” charakter liturgii przednicejskiej zastąpiły celebracje bardziej ceremonialne; rozwinął się też śpiew liturgiczny. W tym okresie czasu silniej dają o sobie znać różnice w sprawowaniu liturgii między ośrodkami monastycznymi a siedzibami biskupów (ośrodkami katedralnymi) a następnie – między Kościołami zachodniego i wschodniego chrześcijaństwa. Na Zachodzie rodzą się liczne kolekty i prefacje; na wschodzie – anafory. Pewna część tworzonych spontanicznie tekstów liturgicznych i modlitw zostaje skodyfikowana – inne porzuca się jako niezgodne z doktryną. Wykształca się również cały szereg tak zwanych rodzin liturgicznych w obrębie wschodniego i zachodniego chrześcijaństwa, a w ich ramach – wiele liturgicznych rytów. 

Dalsza historia rozwoju chrześcijańskiej liturgii to nieustanne napięcie między potrzebą jej dopasowania do zmieniających się przez wieki warunków kulturowych i społecznych, a koniecznością porządkowania rozwijających się liturgicznych tradycji, dbania o nienaruszalność istoty Eucharystii oraz o ciągły mądry powrót do jej źródeł. Jednym z etapów tego procesu był Sobór Trydencki – etapem ważnym, bardzo wówczas potrzebnym ale nie ostatecznym. Później w kwestii liturgii wiele się jeszcze w Kościele działo – wystarczy wspomnieć chociażby zainicjowany w XIX wieku i nasilający w XX wieku tak zwany ruch liturgiczny oraz – oczywiście – Sobór Watykański II. Próba zatrzymania tej niezwykle barwnej i wielowątkowej tradycji na pewnym etapie oraz apodyktycznego przekreślania wszystkiego, co nastąpiło później, jest niezgodna z dynamiką i duchem samej liturgii. Co więcej, stanowi także formę niewiary w to, że Duch Święty posługuje się historią i rozwojem liturgii, a Kościół i kolejni papieże, dokonując w niej uprawnionych zmian, mają na celu to, abyśmy pełniej żyli tajemnicami, z których wyrosła, a nie jej zniszczenie.
Aleksander Bańka
 
Korzystałem z: B. Nadolski, „Liturgika”. T. 1: „Liturgika fundamentalna”, Poznań 1989, s. 31–63.
                              
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Aleksander Bańka