„Zaczął ich posyłać po dwóch”. Kościół jest posłany do świata, tak samo jak Jezus był posłany do świata.
Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien!»
I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich!»
Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.
1. Apostołowie początkowo pod okiem Jezusa idą w Jego imię, uzbrojeni tylko w Jego moc, aby wzywać do nawrócenia, wyrzucać złe duchy, chorych namaszczać olejem i uzdrawiać. Aby iść do świata, misjonarze muszą mieć świadomość celu, muszą mieć głębokie przekonanie, że ich misja ma sens, że walczą o zbawienie wieczne tych, którym głoszą Ewangelię. Z tym mamy dziś problem w Kościele. „Dzisiejszą pokusą jest sprowadzanie chrześcijaństwa do mądrości czysto ludzkiej, jakby do wiedzy o tym, jak dobrze żyć. W świecie silnie zsekularyzowanym nastąpiło »stopniowe zeświecczenie zbawienia«, dlatego walczy się, owszem, o człowieka, ale o człowieka pomniejszonego, sprowadzonego jedynie do wymiaru horyzontalnego. My natomiast wiemy, że Jezus przyszedł, by przynieść zbawienie całkowite, które obejmuje całego człowieka i wszystkich ludzi, otwierając ich na wspaniałe horyzonty usynowienia Bożego”. Diagnoza św. Jana Pawła II z encykliki Redemptoris missio wydaje się dziś jeszcze bardziej aktualna.
2. W Kościele słychać nawoływanie do tego, by uczniowie Chrystusa szli odważnie na peryferie i nie bali się „ubrudzenia” problemami ludzi, społecznymi, ekonomicznymi, moralnymi. Pasterze powinni towarzyszyć człowiekowi, kimkolwiek on jest, jakkolwiek żyje, w cokolwiek wierzy. To prawda, spotkanie z człowiekiem, wyjście do niego jest niezbędnym elementem misji. W świetle słów Jezusa zadaniem misjonarza nie jest jednak sama tylko współczująca obecność, ale wezwanie do nawrócenia, czyli zmiany życia, egzorcyzmowanie sfer życia oddanych w moc diabła. Jezus uczy, że w sytuacji gdy misjonarze natrafią na opór wobec prawdy Ewangelii, mają opuścić taki dom, a nawet „strząsnąć proch z nóg na świadectwo dla nich”. Chodzi więc także o czytelność przekazu i wezwania. Pasterza poznać po zapachu owiec, to prawda. Ale zapach owiec nie może zagłuszyć w nim zapachu Chrystusa, bo wtedy zdradziłby swoje powołanie, co więcej, zdradziłby Chrystusa.
3. Misja w imię Jezusa musi mieć w sobie jednoznaczność ewangelicznej soli, inaczej przestaje być misją. Jeśli na przykład katolickie szkoły lub uczelnie rezygnują z pewnych „niewygodnych dla świata” elementów naszej wiary czy etyki, przestają być misyjne. Jeśli szpital katolicki godzi się na eutanazję czy aborcję, traci swój chrześcijański charakter i przestaje być placówką misyjną. Dotyczy to wszystkich działań czy instytucji pod sztandarem katolickim. Jeśli dochodzi w nich do rozmycia doktryny z powodu ulegania naciskom neopogańskiej kultury, to należy zwinąć sztandar Chrystusa i strzepnąć proch na świadectwo. Inaczej takie placówki, zamiast pełnić funkcję misyjną, zaczynają się stawać raczej zaczynem zamętu i osłabiania Kościoła niż jego wzrostu.
ks. Tomasz Jaklewicz