Polska wygrała z Rosją 3:1 (21:25, 25:19, 25:19, 25:14) w swoim szóstym meczu fazy zasadniczej Ligi Narodów siatkarzy w Rimini. To piąte zwycięstwo biało-czerwonych, którzy objęli prowadzenie w tabeli.
Podopieczni trenera Vitala Heynena zakończyli drugą serię spotkań w fazie zasadniczej rozgrywek, które z powodu pandemii COVID-19 w tym sezonie mają postać miesięcznego turnieju. Po trzech dniach przerwy, w środę, potyczką z Bułgarią rozpoczną kolejną "trzydniówkę".
W LN, podobnie jak w poprzednich edycjach (ubiegłoroczna ze względu na pandemię została odwołana), bierze udział 16 drużyn, które rywalizują systemem "każdy z każdym". Po fazie zasadniczej, która zastępuje tradycyjne zmagania interkontynentalne, cztery najlepsze zespoły zakwalifikują się do Final Four, który odbędzie się w dniach 26-27 czerwca.
Polska - Rosja 3:1 (21:25, 25:19, 25:19, 25:14).
Polska: Fabian Drzyzga, Wilfredo Leon, Karol Kłos, Maciej Muzaj, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Piotr Nowakowski, Grzegorz Łomacz, Łukasz Kaczmarek.
Rosja: Paweł Pankow, Jegor Kliuka, Dmitrij Muserski, Maksym Michajłow, Dmitrij Wołkow, Artiom Wolwicz oraz Walentin Gołubiew (libero), Wiktor Poletajew, Igor Kobzar, Denis Bogdan, Anton Siemyszew.
Po eksperymentach we wcześniejszych spotkaniach obaj trenerzy - Vital Heynen i Tuomas Sammelvuo - zdecydowali się wystawić na prestiżowy pojedynek teoretycznie najmocniejsze składy.
Po wyrównanym początku Rosjanie odskoczyli na kilka punktów korzystając z faktu, że Polacy nie skończyli kilku ataków. Sygnał do odrabiania strat dał asem serwisowym Maciej Muzaj, za chwilę jego wyczyn powtórzył Wilfredo Leon i było 11:11. Po ataku Muzaja biało-czerwoni wyszli na prowadzenie 15:14, a w kolejnej akcji Michał Kubiak skorzystał z przechodzącej piłki i zrobiły się dwa punkty przewagi mistrzów świata.
Trzypunktowe (19:16) prowadzenie uzyskali po skutecznym serwisie Michała Bieńka, ale "Sborna" odrobiła wszystkie straty, gdy kolejnego ataku nie skończył Kubiak, a Muzaj został zablokowany. Zagrywką wciąż "kąsał" Polaków Maksym Michajłow, ataków nie kończyli Leon i Kubiak i zrobiło się 24:20 dla Rosji. Set skończył się wynikiem 25:21, choć pięć minut wcześniej nic takiego obrotu sprawy nie zapowiadało.
Druga partia rozpoczęła się po myśli biało-czerwonych, a u Rosjan zawodził na początku Michajłow, główny autor sukcesu swojej drużyny w pierwszym secie. Było 6:2 dla Polski. Później gra się bardziej wyrównała, ale właściwy rytm złapał Leon, który do skutecznego bloku dołożył asa serwisowego i zrobiło się 13:10. Gdy Dmitrij Wołkow nie poradził sobie z zagrywką Bieńka, przewaga biało-czerwonych wzrosła do pięciu punktów (19:14).
Za moment jednak rozgrywający Paweł Pankow zatrzymał Leona, a w polu serwisowym pojawił się Michajłow i zaczął od asa. Na podobną serię jak w pierwszej odsłonie Polacy mu jednak nie pozwolili, a po błędzie Jegora Kliuki odskoczyli na 21:17. Po kolejnych dwóch asach Leona, w tym jednym, kiedy piłka leciała z szybkością prawie 134 km/h, było 24:18, a po chwili były reprezentant Kuby zakończył seta i wyrównał stan meczu skutecznym zbiciem.
Po udanym bloku Karola Kłosa na początku trzeciej partii było 4:2 dla Polski, ale Rosjanie w ten sposób zatrzymali Muzaja i był remis, a po asie serwisowym Dmitrija Muserskiego wyszli na 6:5. Później przewaga ekipy Heynena systematycznie rosła, by po pojedynczym bloku Piotra Nowakowskiego na Artiomie Wolwiczu wzrosnąć do sześciu punktów (15:9). Po chwili była jeszcze wyższa, bo rosyjskie ataki zatrzymali na spółkę Kłos z Muzajem oraz Leon, który za moment w ataku podwyższył na 19:11. Set był praktycznie rozstrzygnięty.
Początek czwartej partii to dominacja biało-czerwonych, a czwarty z rzędu punkt zdobył po prawdopodobnie najdłuższej i najbardziej efektownej wymianie dnia Muzaj, najskuteczniejszy w polskim zespole obok Leona. Ten z kolei niedługo potem włączył się w zdobywanie punktów zagrywką, obił ręce Denisa Bogdana i zrobiło się 12:5. Grający z polotem i na luzie Polacy niczym wytrawny bokser punktowali przeciwnika, któremu w końcówce wyraźnie brakowało ochoty do walki. Skończyło się 25:14.