Bardzo rzadki instrument powstał w Cremonie w 1696 r. i jest arcydziełem Guarneriego. Jego autentyczność potwierdziły badania dendrochronologiczne, pozwalające określić wiek drewna.
Historię niezwykłych skrzypiec opisał w "Corriere della Sera" Enrico Galletti. "Instrument leżał zamknięty na strychu od lat, zakurzony, przekazywany »nieświadomie« z pokolenia na pokolenie. W końcu ostatnia właścicielka, której dźwięczały w głowie słowa dziadka (traktowane zawsze z pobłażaniem): »Te skrzypce mają wielką wartość…«, postanowiła wziąć je do ręki po wysłuchaniu konferencji na temat lutnictwa" - opisuje dziennikarz.
W ten właśnie sposób doszło do nadzwyczajnego odkrycia - okazało się, że porzucony od lat na strychu instrument to autentyczne arcydzieło Guarneriego, sławnego włoskiego lutnika, warte miliony euro.
Właścicielka skontaktowała się z Instytutem Bioekonomii Narodowej Rady Naukowej. Pracujący tam Mauro Bernabei wykonał badania dendrochronologiczne (technika datowania drewna na podstawie pomiarów słojów) i potwierdził autentyczność instrumentu, ustalając także datę powstania skrzypiec na 1696 r., czyli złoty okres klasycznego lutnictwa kremońskiego.
W przeszłości podejmowane były niby próby ustalenia autentyczności instrumentu, ale koncentrowały się bardziej na cechach techniczno-stylistycznych. Wyniki tych badań nie były zbyt miarodajne. Badano m.in. etykietę, na której... była literówka ("Filuis" zamiast "Filius" - syn), podawano w wątpliwość jej prawdziwość, mimo że pojawiało się tam nazwisko "Joseph Guarnerius".
Przełom przyszedł dopiero w ostatnich dniach, dzięki badaniom słojów drewna. "Ostatni pierścień na pudle rezonansowym datuje się z pewnością na rok 1696. Później badania porównawcze pozwoliły przypisać instrument Giuseppe Guarneriemu, synowi Andrzeja, czyli ojcu sławnego Guarneriego od Jezusa" - stwierdził M. Bernabei. Badania zostały rozszerzone także o ekspertyzy techniczne i stylistyczne, dzięki pomocy światowej sławy naukowców, którzy potwierdzili odkrycie.
Oszołomiona właścicielka mieszka na północy Włoch, nie chce, żeby znane było jej nazwisko i pilnie strzeże odkrytego skarbu.
baja /Corriere della Sera