Myśl wyrachowana: Trudności ludzi rozwijają, o ile się przed nimi nie zwijają.
Napisali na Onecie, że 42-letni proboszcz z włoskiego miasteczka Todi w środkowych Włoszech wygłosił ostatnie kazanie, w którym oznajmił, że się zakochał, w związku z czym odchodzi z kapłaństwa. – Moje serce jest zakochane, mimo że nigdy nie miałem okazji złamać ślubów, które złożyłem – powiedział z ambony. W wywiadzie dla „Corriere della Sera” zwierzył się, że Laurę poznał cztery lata temu, ale we wrześniu minionego roku zdał sobie sprawę, że to coś więcej niż sympatia. Poinformowanie biskupa o tym i o rezygnacji uznał za najlepszą decyzję w swoim życiu. – Byłem to winien Bogu, mojemu biskupowi, moim parafianom. Kwestia uczciwości, wolności, przejrzystości – stwierdził z godnością.
Takie historie się oczywiście zdarzają od tak zwanego zawsze, ale nie od zawsze towarzyszą im takie manifestacje moralnej wzniosłości jak obecnie. No bo jasne, że ludzka słabość czasem bierze górę i nie naszą rzeczą jest osądzanie upadających. Jeśli się jednak upadło, to trzeba wstawać, a skoro ktoś nie chce, to niech przynajmniej nie ogłasza pozycji leżącej nowym sposobem latania.
Dorosły facet zakochał się – i to ma być powód do złamania złożonych przezeń świętych zobowiązań? Czy wierność obowiązuje tylko do pierwszej przeszkody? To przecież dziecinada.
„Nigdy nie miałem okazji złamać ślubów, które złożyłem” – no dobre! Kłania się definicja cnoty jako chronicznego braku okazji. Okazja się wreszcie przydarzyła – i łubu-du: już nie ma cnoty. Wróć! Teraz to jest nowa cnota: uczciwości. Delikwent jest uczciwy, bo nie chce prowadzić podwójnego życia. No i słusznie, ale czy nie uczciwiej byłoby się nawrócić i żyć jak najbardziej pojedynczo, zgodnie z wolą Bożą?
Jeśli tamten gość porzucił kapłaństwo, bo się zakochał w Laurze, to co go powstrzyma przed porzuceniem Laury, gdy się zakocha w Luizie czy innej Sofii? I Laura usłyszy pewnego dnia: „Nigdy nie miałem okazji cię zdradzić, ale teraz nadarzyła się superokazja. Muszę być uczciwy, więc ciao bambina!”.
Pokusa przychodzi na każdego. Każdy się może zakochać, jak nie w nieodpowiednim człowieku, to w wódce, hazardzie, narkotykach… Dojrzały człowiek wie, że musi się temu sprzeciwić, bo to syreni śpiew – upojny i morderczy. Gdy ktoś zakocha się na przykład w żonie, to bardzo dobrze, byle własnej. Jeśli w cudzej – to się musi odkochać, a nie zdradzać, bredząc o uczciwości. To samo dotyczy każdego, kto powiedział Bogu „tak”, a teraz słyszy: „powiedz »nie«”. Dojrzałość bowiem polega na wytrwałości w pokonywaniu przeszkód, a nie na zmianie kursu przed każdą z nich. •
Franciszek Kucharczak