Cierpiący Sługa Jahwe dobrowolnie zjednoczył się z działaniem Boga i uczynił je swoim własnym. Przede wszystkim dlatego, że to Bogu „spodobało się zmiażdżyć Go cierpieniem”.
Panie, Ty wiesz...
Jest coś niezwykle intymnego w tych zapiskach założyciela Ruchu Światło–Życie. Tak intymnego, jakby nie było to przeznaczone do czytania przez innych. Nawet forma zapisków wydaje się zdradzać, że Blachnicki pisze na szybko, pod wpływem wewnętrznych doznań, z wieloma wtrąceniami, zdaniami pobocznymi, myślnikami czy nawiasami – z sobie tylko znanych powodów. To ostatnie nawrócenie, nawrócenie miłości, jest niejako odwróceniem porządku upadania w grzech. Nagle dokonuje się coś odwrotnego. „Samo nawrócenie miłości dokona się wtedy, gdy poznam, jak jestem miłowany – (teraz często poznaję, jak jestem poznany i wtedy ogarnia mnie ciemna noc ducha). Poznanie konkretne miłości może się dokonać – tylko w poznaniu, ile ja Go kosztowałem, ile On za moje grzechy wycierpiał! Poznanie swoich grzechów, swojej grzeszności w spojrzeniu Miłości ogarniającej moją grzeszność – i potem wstyd, ból, żal – i pragnienie, aby więcej umiłować – bo wiele zostało mi darowane – pragnienie oddania, wyniszczenia siebie dla Miłości – to jest »trzecie nawrócenie«. I dopiero wtedy i potem stanę się zdolny, aby miłować innych w miłości Chrystusa. O Panie, kiedy nastąpi ta chwila mojego »trzeciego nawrócenia«? Ty wiesz! Ty wiesz także, że pragnę! Jestem w Twoim ręku – prowadź według Twego odwiecznego postanowienia”.
Minie jeszcze rok od tych słów, zanim dane będzie obecnemu słudze Bożemu dowiedzieć się, jak w rzeczywistości wygląda sprawa z tym trzecim nawróceniem. Choć Blachnicki pisze o śmierci w sensie „śmierci starego człowieka”, zdaje się w tych swoich refleksjach patrzeć o wiele dalej. Bez względu na to, dokąd jego wzrok sięgał, czy poza horyzont naturalnej śmierci ciała, czy też śmierci w sensie duchowym, jedno jest pewne: na tym horyzoncie zawsze centralną postacią był Jezus Chrystus, Sługa. Ten, który „był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy”. Na którego spadła „chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie”. Szczyt objawienia Bożego planu zbawczego wobec człowieka spełnił się w Nim: „Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich. (...) za grzechy mego ludu został zbity na śmierć. (...) Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem (...) On poniósł grzechy wielu, i oręduje za przestępcami” (Iz 53,6-12). •
ks. Adam Pawlaszczyk