Pojechałem z młodzieżą do Ziemi Świętej. Chciałem im pokazać Jerozolimę od strony Góry Oliwnej o zachodzie słońca. Nie ma piękniejszego widoku.
Schodząc w kierunku ogrodu Getsemani, mijaliśmy wielki żydowski cmentarz, grób przy grobie na skarpie. Kleryk Wlad chodził pomiędzy nimi, robiąc zdjęcia. Mieliśmy już ruszać do hotelu, gdy okazało się, że nie ma Wlada. Nastała noc. Wszedłem między grobowce, nawołując: Wlad, gdzie jesteś?! Cisza. Struchlały chodziłem i nawoływałem. Wtedy zrozumiałem, dlaczego Chrystus musiał zejść do krainy umarłych. By znaleźć owcę zagubioną. A skoro doświadczyła śmierci, musiał tam po nią pójść, by ją odzyskać.
Na początek Wielkiego Postu św. Piotr budzi nas głoszeniem zbawienia. Bo w grzechu jesteśmy duchowo martwi, bez prawdy i bez miłości, jak wegetujące trupy. Dlatego właśnie „Chrystus umarł – raz na zawsze – za grzechy, Sprawiedliwy za niesprawiedliwych”. Został zabity i „powołany do życia” na nowo, aby zasiąść po prawicy Boga jako Pan ponad wszelką władzą. Chrześcijanie od początku żyli śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa, przekazując je sobie pod postacią przepowiadanego kerygmatu oraz publicznie składanego wyznania wiary. Katechumenat, czyli droga inicjacji chrześcijańskiej, rozpoczynał się przepowiadaniem zwycięstwa Chrystusa, by go uwieńczyć uroczystym Credo. Wielki Post wziął się z pragnienia przeżywania tejże drogi na nowo. Święty Piotr położył szczególny akcent na jeden znaczący szczegół: „Chrystus poszedł ogłosić zbawienie nawet duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym”. Wtedy dotyczyło to ludzi pochłoniętych wodami potopu. Dali się pokonać śmierci, bo zignorowali mówiącego do nich Boga. Tylko nieliczni uratowali się dzięki arce Noego. Jednych woda zabiła, innych uratowała. Podobnie i dzisiaj ratuje nas chrzest, czyli nowe zanurzenie w wodzie, która symbolizuje śmierć Jezusa. Tak pierwszy papież wyjaśniał, co ma na myśli Kościół, gdy wyznaje „zstąpienie Chrystusa do otchłani”.
Po co tam poszedł? By ocalić „nieposłusznych”, czyli umarłych, odciętych od Boga i w śmierci „uwięzionych”. Wzmianka o zstąpieniu do piekieł służyła od początku chrześcijańskim ewangelizatorom do ukazania wielkości i sensu zmartwychwstania Chrystusa. Nasz Zbawiciel otworzył piekło, połamał jego bramy i utorował drogę dla wszystkich, którzy mieli w Niego uwierzyć. Zwyciężyć śmierć mógł jedynie ten, który jej nie podlega, bo jest Miłością. To miłość popchnęła Jezusa do tego, by nas poszukać wśród umarłych i uratować z piekła bezsensu, nienawiści i samotności. To wszystko zawarte jest w chrzcie świętym. Wielki Post służy nam, by odkryć wartość naszego chrztu. On nas zbawia nie przez obmywanie zewnętrznego brudu, ale przez uzbrajanie w moc „dobrego sumienia” dzięki zmartwychwstaniu Jezusa. Korzystamy z tego, że On podeptał śmierć i uwięził tyrana. Nasze serce może ożyć dzięki eksplozji miłości naszego wskrzeszonego z martwych Zbawiciela. •
ks. Robert Skrzypczak