Myśl wyrachowana: Opłatek ma się tak do aborcji jak łamanie się opłatkiem do łamania kołem.
Środowisko Strajku Kobiet rozprowadza opłatki z piorunem, zachęcając do dzielenia się nim i tworzenia w ten sposób wspólnoty w ramach „obywatelskiego sprzeciwu”.
Ciekawy pomysł – symbol miłości i pokoju, ściśle związany ze świętowaniem narodzenia najważniejszego Dziecka świata, ozdobiony znakiem walki o nieskrępowane zabijanie dzieci.
– Od lat nie uczestniczę w życiu religijnym Kościoła katolickiego, ale opłatek, choinka i wigilijna kolacja są według mnie kulturowym dziedzictwem, z którego czerpią też osoby niewierzące czy innych wyznań – mówi zachwyconej „Gazecie Wyborczej” pomysłodawczyni piorunowego pseudoopłatka.
A z pewnością. Obecnie chyba większość Europejczyków w taki sposób podchodzi do tematu. Ale oni z reguły przynajmniej tę tradycję kultywują, a nie wywracają na lewą stronę, robiąc z niej zaprzeczenie samej siebie.
Bywa, że i ateista stawia sobie w domu stajenkę, ale i wtedy w żłóbku mimo wszystko leży figurka Dzieciątka, a nie podobizna pani Lempart z manifestem feministycznym na czole. Są też tam chyba Maryja i św. Józef, a nie Magdalena Środa i Robert Biedroń.
Jasne, że każdemu wolno i takie rzeczy zrobić. Każdy może z wigilii zrobić libację i – jak w „Rozmowach kontrolowanych” – zamiast kolęd śpiewać „Podmoskowskije wieczera”. Byłoby jednak uczciwiej nie nazywać tego wigilią. Tak jak uczciwiej byłoby tego czegoś z błyskawicą nie nazywać opłatkiem.
Nawet jeśli ktoś nie ma wyższych odniesień, powinien mieć tyle wyczucia, żeby rozumieć, że to jest po prostu nie w porządku wobec społeczeństwa. No bo nawet jeśli ktoś traktuje świąteczne zwyczaje wyłącznie jak kulturowe dziedzictwo, czyli jak, powiedzmy, oscypek, to nie powinien fałszować receptury, dodając do tegoż oscypka tłuczonego szkła czy trucizny na szczury.
A tak przy okazji – trochę zaskakuje ta nowa ochota ideologów laicyzmu do sięgania po symbolikę opłatka. Nie dalej jak rok temu lewicowi politycy awanturowali się o spotkanie opłatkowe w Sejmie, „bo to religijna uroczystość”. – Ja jestem niewierząca i nie będę szła na żaden opłatek – deklarowała rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska. Klaudia Jachira z KO odrzuciła zaproszenie, bo jeśli coś obchodzi, to „przesilenie zimowe”. Z kolei Joanna Senyszyn z Lewicy powiedziała, że może przyjdzie, ale „oczywiście bez łamania się opłatkiem, bo tego nie robię”.
Cóż – to jest przynajmniej konsekwentne. Jeśli uważam, że symbolika opłatka nie odpowiada moim przekonaniom, to go nie używam, a nie szokuję ludzi prowokacjami, odwracającymi jego znaczenie.
No, tak byłoby właściwie. Tyle tylko, że właśnie to jest najbardziej chodliwe, co jest niewłaściwe. Na tym polega grzech. I dlatego przychodzi Zbawiciel. Pojawia się w znaku Dziecka, którego – znowu – ludzie nie chcą. •
Franciszek Kucharczak