Czy pamięć o Janie Pawle II ma szanse przetrwać?

Kiedy niedawno rozpoczęła się gra medialna wymierzona w autorytet Jana Pawła II, różne środowiska (w tym liczni polscy naukowcy) stanęły w obronie Papieża. Fakt ten skłania do refleksji, dlaczego pamięć o nim jest dla nas ważna i czy ma szanse przetrwać.

Zacznijmy od dwóch oczywistości. Po pierwsze, Jan Paweł II jest najbardziej znanym Polakiem na świecie. Po drugie, Jan Paweł II przez wiele lat był jedynym człowiekiem, który jednoczył zdecydowaną większość Polaków. Przypomnijmy, że szanowali go lub musieli szanować nawet komuniści i postkomuniści, z wyjątkiem pewnego cynicznego propagandzisty stanu wojennego.  

Dlaczego Jan Paweł II jest i pozostanie przełomową postacią nie tylko w dziejach Kościoła, lecz także w dziejach całego XX wieku? Myślę, że zadecydowały o tym co najmniej trzy czynniki. Po pierwsze, papież Polak przyczynił się (jak nikt inny) do intensyfikacji i pogłębienia dialogu międzyreligijnego oraz wewnątrzchrześcijańskiego. Dialog ten dał wszystkim czytelny sygnał, że – wbrew niektórym doświadczeniom historycznym oraz niektórym teoriom – istotą religii jest pojednanie i pokój, a nie podział i wojna. Po drugie, Jan Paweł II nadał nowy impet dialogowi świata religii ze światem nauki. W ten sposób upowszechniło się, korzystne dla religii, przekonanie, że między obu tymi dziedzinami kultury nie musi zachodzić sprzeczność. W zamian za to naukowcy otrzymali niespodziewane wsparcie dla swej pracy: oto głowa Kościoła zaczęła podkreślać ogromne, wręcz sakralne znaczenie nauki w życiu człowieka. Po trzecie, Jan Paweł II – kierując się zasadą „człowiek drogą Kościoła” – stał się jednym z najważniejszych i najbardziej wpływowych obrońców praw człowieka. Dzięki temu realnie współkształtował takie procesy historyczne jak upadek komunizmu.

Dlaczego ten papież jednoczył większość Polaków? Chyba dlatego, że przez swój życiorys i cechy osobowości mógł stać się bliski niemal każdej i każdemu z nas. Przeżył wczesną śmierć najbliższych, wojnę i stalinizm, a zarazem umiał cieszyć się życiem. Miał głęboką wiarę, a jednocześnie rozumiał doczesność. Był robotnikiem i poetą; mistykiem i aktorem; prowincjuszem i księciem Kościoła; docentem filozofii i stałym pasażerem nocnego pociągu, którym udawał się na wykłady w Lublinie (gdy nad ranem wysiadał z pociągu, na piechotę przemierzał najbardziej niebezpieczne ulice miasta). Wszystkie świadectwa osób, które go znały, podkreślają jego wrażliwość i otwartość na drugiego człowieka, bez względu na społeczną pozycję i przekonania. Nie aspirował ani do wszechwiedzy, ani do wszechmocy; a tym, co go charakteryzowało, były po prostu dobroć i świętość.

Jeśli uwzględnić powyższe fakty, trudno dziwić się temu, że dla większości Polaków Jan Paweł II stał się niekwestionowalnym autorytetem i symbolem. Próby podważenia tego autorytetu i symbolu godzą przede wszystkim w naszą wspólnotę kulturową. Zabierają jej bowiem kogoś, kto nas łączył i był źródłem naszej wielkości. Jak pisze – ponad różnicami i podziałami – liczne grono polskich naukowców: „oczerniając i odrzucając Jana Pawła II, czynimy wielką krzywdę nie jemu, ale sobie samym”.

Czy pamięć o Janie Pawle II przetrwa jako istotny czynnik kulturowy? Przypuszczam, że „macherzy” medialni, rozpoczynając lub nagłaśniając grę insynuacji wokół jego osoby, wzięli pod uwagę trzy sprawy. Po pierwsze, w dorosłe życie wchodzi pokolenie, które nie tylko nie zna Jana Pawła II, lecz także nie posiada doświadczeń historycznych, które dotąd naturalnie identyfikowały nas z tym papieżem. Po drugie, od pewnego czasu duch postępu ewidentnie rozmija się z Duchem Świętym, dlatego dla wielu Jan Paweł II nie może być już patronem „nowoczesności”. Po trzecie, popularny wymiar pamięci o nim słabnie; mówiąc obrazowo: kremówki się przejadły.

To wszystko prawda. A jednak pełzająca próba medialnego zamachu na Jana Pawła II została przyjęta z dezaprobatą lub niesmakiem. Większość Polaków, w tym znaczna część naszych elit intelektualnych, wciąż ma świadomość, że lekceważąc Jana Pawła II, tracimy chyba jedyną i ostatnią szansę na bycie wspólnotą. Istnienie tej świadomości napawa optymizmem. Z drugiej strony musimy być przygotowani na to, że proces niszczenia symbolu Jana Pawła II być może dopiero się zaczyna. Przed nami więc wielki wysiłek obrony zbiorowej pamięci. Jego sukces zależy od siły naszych międzypokoleniowych więzi.  

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Wojtysiak